Zostały jeszcze dwie lekcje i do domu! No jeszcze po moją siostrę do podstawówki i dopiero w nasze cztery ściany. Teraz fw. Potem polski i koniec na dziś.
Po lekcjach zeszłam do szatni założyłam kurtkę i zmieniłam buty. Złapałam za czarny pasek od mojej torby i wyszłam ze szkoły. Szkoła, do której chodzi Laura jest blisko. Jakieś piętnaście minut pieszo.
Przeszłam przez szatnię i weszłam na pierwsze piętro. Skręciłam w prawo i znalazłam się przy świetlicy. Laura bawiła się z Weroniką.
Przeszłam przez szatnię i weszłam na pierwsze piętro. Skręciłam w prawo i znalazłam się przy świetlicy. Laura bawiła się z Weroniką.
- Dzień dobry - podeszłam do opiekunki świetlicy. - Ja po Laurę Walker.
- Dobrze, mam jeszcze pytanie - uśmiechnęła się kobieta. - Jutro jest wycieczka klasowa. Czy laura ma problemy z jazdą? - zapytała.
- Nie, nie ma. Jest zdrowa, jak ryba - zaśmiałam się i w między czasie podbiegła do mnie mała blondyneczka.
- Dzwoniłaś? - przeszła od razu do setna.
- Laura proszę nie zaczynaj - westchnęłam i poszłam z dziewczynką w stronę drzwi. - Do widzenia - pożegnałam się grzecznie z nauczycielką i poszliśmy do szatni. Dziewczynka ubrała swoje kozaczki i kurtkę zimową. Zaciągnęła czapkę ,,9893'' na główkę i opuściliśmy szkołę.
- Ola, no proszę, zadzwoń - marudziła.
- Daj sobie z tym spokój, on ma pewnie dużo ważnych spraw na głowie - westchnęłam.
- Ale ja chce przynajmniej zadzwonić.. prooooszę tylko tyle.
Uklękła przede mną na chodniku. Jakaś starsza pani, która przechodziła z pieskiem spojrzała się dziwnie na Laurę, a potem na mnie. Co za wstyd...
- Laura wstań, przeziębisz się - rozkazałam.
- Zadzwonisz?
- Okej, ale wstawaj i chodź, bo ludzie się na nas gapią.
Blondynka posłusznie stanęła na równe nogi i już bez, żadnych jej scen wróciliśmy do domu. Zdjęliśmy z siebie kurtki i poszliśmy od razu do kuchni.
- Jesteś głodna? - zapytałam otwierając lodówkę.
- Płatki czekoladowe - odpowiedziała.
- Okej, w takim razie daj mi pięć minut.
Zrobiłam nam płatki z ciepłym mlekiem, bo Laura tylko takie lubi. Zaniosłam do salonu. Zawsze jemy przed telewizorem, razem. Mama jest zła, bo zawsze coś wylejemy.
Laura od razu zabrała się za jedzenie. Czasem zastanawiam się po kim ona to ma. Je więcej niż normalny człowiek.
- Zadzwonisz? - podała mi karteczkę z numerem.
W ogóle się z nim nie rozstaje, nawet, gdy idzie się kąpać, karteczka jest gdzieś koło niej.
- Zgoda, ale żebyś później nie marudziła - westchnęłam.
Złapałam za telefon i przepisywałam po kolei cyferki. Laurze trzęsły się rączki. Ale ona to przeżywa.
- Halo? - usłyszałam męski głos w słuchawce.
- Cześć, dodzwoniłam się do Dawida? - zapytałam nie pewnie.
- Jestem Daniel, ale tak, dodzwoniłaś się. Dawid za chwilę wróci, przekazać mu coś? - zapytał.
- Tak właściwie to nie, dzięki, cześć.
Rozłączyłam się. Patrzyłam się chwilę w telefon. Laura poklepała mnie w nogę, a mój wzrok przeniósł się na dziewczynkę.
- Iii...?
- Wiesz kto to jest Daniel? - zapytałam dla pewności.
- Tak, przyjaciel Dawida - odpowiedziała.
Otworzyła buzię chcąc coś jeszcze powiedzieć, ale przerwał jej mój dzwonek telefonu. Nieznany numer. To pewnie on. Odebrałam.
- Halo?
- Cześć, dzwoniłaś? - woo.. zabrzmiało jakbyśmy się znali.
- Dawid? - zapytałam z nutką nadziei i niedowierzania.
- Tak - zaśmiał się do słuchawki. - Mogę w czymś pomóc?
- Tak, pamiętasz dziewczynkę z koncertu w Lublinie?
- Tak, pamiętam.
- Ona chce z tobą porozmawiać, zgadzasz się? - zapytałam i patrzyłam na Laurę.
- Jasne!
Wzięłam na głośno mówiący i kiwnęłam głową, żeby dać znać, że może już rozmawiać z Dawidem.
- Cześć - powiedziała najsłodziej jak tylko potrafiła.
- Cześć księżniczko, Laura, tak?
- Aaaaa! O mój Boże! Dawid zna moje imię! - Laura wydarła się na cały dom. Ze słuchawki wydobył się śmiech.
- Co tam słychać? - zapytał Dawid.
- Jest okej, ale teraz jeszcze lepiej - Laura już nie mogła usiedzieć na miejscu.
- Przepraszam za nią. Ma małego fioła na twoim punkcie - zaśmiałam się nachylając się nad słuchawką.
- Nie szkodzi. Wybaczcie, ale muszę już kończyć - tak jakby było słychać smutek, ale chyba mi się tylko wydaje.
- No nic, to cześć - chciałam się rozłączyć.
- Ej, poczekaj! - wydobył się krzyk ze słuchawki.
Nie miałam już na głośno mówiący ,więc przyłożyłam telefon do ucha.
- Tak?
- Dasz się zaprosić w sobotę na.... - zaciął się.- Jeszcze coś wymyślę, to jak? - zapytał.
Od Autora:
No i jak?Podoba się? :)
czytasz=komentujesz
świetny rozdział <3 podzieliłabyś się talentem ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSwietny rozdzial! <3 Kiedy nastepny?
OdpowiedzUsuńZgodzi się ,prawda?!! Proszę niech się zgodzi! :D
OdpowiedzUsuńCzekam na nn ! ♥
OMG! Musi się zgodzić! MUSI!
OdpowiedzUsuń