sobota, 12 lipca 2014

Rozdział 2

Wyszorowałam moje śliczne ząbki. Zrobiłam lekki makijaż i rozczesałam moje długie włosy. Ubrałam się w zestaw, który sobie przygotowałam, mianowicie w to. Na dworze jest śnieg, ale na szczęście nie jest, aż tak zimno.
Zeszłam na dół na śniadanie. Przy stole siedziała już Laura i tata. Mama stawiała na stole ciepłą herbatkę. Zajęłam miejsce koło siostry i zabrałam się za jedzenie. Mmm.. pyszna jajecznica.
- Gotowe na koncert? - zaczęła rozmowę mama.
- Tak - uśmiechnęła się szeroko Laura.
- Prawie - napiłam się już trochę przestygniętej herbaty.
Nie wspominałam? Dzisiaj jest dzień koncertu, dzień Laury.
Wczoraj kazała mi się uczyć jego piosenek. Twierdzi ,że wiocha jest nie znać jego twórczości. Znam teraz jego dwie piosenki. Może nie dokładnie na pamięć, ale znam. ,,Na zawsze'' znałam już wcześniej ,a teraz też ,,Biegnijmy''. Haha moja mała nauczycielka muzyki.
Po śniadaniu powędrowałam do siebie do pokoju. Muszę spakować ciuchy na jutro i jeszcze kilka rzeczy takich jak ładowarka do telefonu, kamerę, bo inaczej mała mnie zatłucze, jak o niej zapomnę i aparat.
Po domu rozległ się dzwonek do drzwi. Mama poszła otworzyć, a ja zostałam w salonie oglądając ,,Trudne sprawy''. Niektóre odcinki są strasznie nudne, na przykład taki jak ten. Nic się dzieje. To już moje życie jest sto razy ciekawsze. 
Mama wróciła do salonu z moimi przyjaciółmi. Wszyscy mięli ze sobą torby albo plecaki. Dziewczyny na 100% mają gdzieś jeszcze wielkie plakaty z napisem typu ,,I love Kwiat''. Wczoraj pomagałam zrobić Laurze taki plakat i wyszedł całkiem nie źle, muszę przyznać. Dziewczyny miały jeszcze na rękach napis. Chciały zrobić jeszcze mi i chłopakom, ale nie zgodziliśmy się.W końcu trójka jedzie z przymusu, a druga trójka można powiedzieć, że z miłości do Kwiatkowskiego.
- O której zaczyna się koncert? - zapytał siedzący obok mnie Kondzio. 
- O 19, ale o 18 będą już wpuszczać - odpowiedział nasz informator na dzisiejszy wieczór, mianowicie Laura i Marlena.
- To o której jedziemy? - zadał kolejne pytanie.
- Gdzieś o 15 - odezwała się Kinga.
- Jedzie się gdzieś 2,5h - dodałam.
- A która jest teraz? - zapytał wpatrzony w telewizor Kuba.
- Gdzieś tak 14 - odpowiedział znudzony Konrad.
- Idę jeszcze po moją koszulkę! - wrzasnęła Laura.
Pobiegła szybko na górę do swojego pokoju. Patrzyłam się cały czas w miejsce, w którym znikła dziewczynka. Dzisiaj spełni się jej marzenie. Poznanie Dawida Kwiatkowskiego. Nie wiem co ona w nim widzi, ale widać po niej, że jest w stanie wszystko zrobić dla tego chłopaka.
Po schodach zbiegła Laura. Miała na sobie biały t-shirt z podobizną Kwiatkowskiego. Jej życie chyba kręci się tylko w okół niego. Wygląda w tym słodko mimo, że biały materiał sięga jej do kolan.
- Ile dałaś za tą bluzkę!? - zachwyciła się Marlena.
- Mama mi kupiła - odpowiedziała dumnie siostra.
- Ze 3 dychy - odparłam, próbując sobie przypomnieć dokładna cenę.
Marlena fascynowała się koszulką, a ja gadałam z Konradem. Pytał mnie o skateboarding. Ja, on i Kuba jeździmy na deskach. Oni są ode mnie w tym lepsi, ale ja jeżdżę dopiero może jakieś trzy tygodnie.
- Dzieciaki, zbierajcie się.
Do salonu wszedł mój tata. On nas zawiezie na koncert. Mamy na szczęście dwa samochody jeden pięcioosobowy, a drugi trochę większy. Założyliśmy na siebie kurtki i buty. Każdy zgarnął jeszcze swoje rzeczy i wyszliśmy na zewnątrz domu. Tata wyjechał samochodem na podjazd, zanim my do nie wsiadaliśmy.
-Kwiatkowska wskakuj do auta.
Tata złapał Laurę i posadził na miejsce pasażera za mną. Zapiął jej pasy ,gdy usadowiła się wygodnie na siedzisku. Obok siadła Marlena. Na samym końcu siedziała Kinga, po środku Konrad, a z lewej strony Kuba. Ja siedziałam na samym przodzie obok taty.
- Wszystko macie, niczego nie zapomnieliście? - zadał ostatnie pytanie tata przed odjazdem. Pokiwaliśmy wszyscy twierdząco głowami - Ola zapnij pasy - zwrócił się do mnie, upominając.
- Nie ma słów! Nie ma słów! Uuu uuu..! - zaśpiewała, a raczej wydarła się Laura odnośne mojego 'zachowania'.
- Cicho bądź! - zdenerwowałam się, po czym zapięłam pasy.

~*~

Koncert trwa w najlepsze już od godziny. Laura śpiewa ze swoim idolem i tysiącem innych jego fanów. W tym Marleną i Kingą. Chłopaki nie fascynują się tak bardzo jak dziewczyny. Jednak też nie narzekają. Piosenka się kończyły. Dziewczyny strasznie zaczęły krzyczeć, aż mnie uszy zaczęły boleć.
- Dobrze słuchajcie. Teraz zanim będzie następna piosenka... chciałbym Was o coś poprosić - zrobił krótką przerwę i kontynuował. - Jak już pewnie wiecie odeszła jedna z Was, jedna z nas. Dlatego chciałbym was prosić o minutę ciszy.
Dziewczyny przestały piszczeć, szeptać. Nic. Słychać było tylko głośne oddech. Wszyscy byli zmęczeni tą godziną zabawy. Zapadła cisza. Dawid siedział na wysokim czarnym stołku, a w ręku trzymał gitarę. Po upływie minuty czasu nic nie powiedział, tylko zaczął grać. Wsłuchałam się uważnie w słowa. Przyznam się, że uroniłam jedną łezkę.
Zaśpiewał już Dawid dwie piosenki, na scenie był już Patryk Kumór, a za chwilę znów pojawi się ulubieniec mojej siostry.
- Kochani, a teraz zaproszę jedną z was na scenę.
Dawid pokazał się nam, po czym rozległy się głośne wrzaski. Spojrzałam na chłopaków. Zatkali uszy, próbują przeczekać jakoś te krzyki. Zaśmiałam się i wróciłam wzrokiem na Kwiata.
- Może ty?
Sam Dawid zapraszał mnie na scenę. Zawstydzona tym, że teraz wszyscy patrzą na mnie pokiwałam przecząco głową. Dziewczyny lekko mnie popychały do przodu, ale nie chciałam wchodzić na scenę.
- Dobrze rozumiem, nie będę cię zmuszał - uśmiechną się do mnie wesoło. - To może ty? - wskazał na stojącą obok mnie Laurę. Dziewczynce opadła buzia i kiwała głową w górę i w dół.
- Zapraszam na scenę.
Jeden pan ukazał się nam i zabrał Laurę. Zobaczyłam ją dopiero, gdy już stała koło Dawida cała zapłakana. Nie martwiłam się, bo wiem, że to są łzy szczęścia i emocji jakie teraz nad nią panują.
- Hej, jak masz na imię? - schylił się do niej trochę, przykładając jej do ust mikrofon, żeby było ją słychać.
- La-Laura - wyjąkała. Czerwonymi oczami od płaczu rozejrzała się po całej przestrzeni. Miałam wrażenie, jakby chwile nie oddychała, kiedy leflektor ją oślepił. Stamtąd pewnie wszystko wygląda inaczej.
- Myszko nie płacz, to tylko ja, Dawid - przytulił ją mocno do siebie.
Z widowni można było usłyszeć wydobywające się ,,Oooooo...''. To kochane z jego strony, a Laura zapewne się teraz czuła, jak w siódmym niebie.
- Chodź malutka, posadzimy cię tutaj.
Podniósł ją na rękach i usadził na wysokim stołku. Zaczęła lecieć muzyka. Dobrze wiem co to za piosenka, wiec śpiewałam razem ze wszystkimi. Laura cały czas nie mogła powstrzymać płaczu. Dawid chcąc zatamować jakoś ten wodospad łez przytulał ją. Dałam chłopakom aparat i kamerę, żeby jeden nagrywał, a drugi robił zdjęcia. Laura będzie miała wspaniałą pamiątkę z koncertu.
- Do opiekuna Laury: Zapraszam po odbiór po koncercie - zaśmiał się Dawid, gdy skończył śpiewać.
To znaczy, że mam po nią pójść tam za kulisy do niego po moją siostrę. No nie źle, a jak mi nie uwierzą, że jestem jej siostrą. Laura wbiegła za kulisy, a dalej już nie wiedziałam co się z nią dzieje, tylko tyle, że na pewno nic jej nie jest. Obiecałam tacie, że nie spuszczę z niej oka nawet na sekundę. Kurcze...no, ale jest tam tak jakby pod opieką, tak? Nie mam o co się martwić, a w ogóle to zostało jeszcze jakieś pół godziny koncertu. 

Od Autora:
Mamy już drugi rozdział! 
Jestem mega zadowolona!
Podoba wam się?
czytasz=komentujesz

4 komentarze:

  1. Oooo jakie to kochane ,,Myszko nie płacz ,to tylko ja ,Dawid'' ♥
    Szkoda ,że nie weszła Ola ,ale i tak jest bosko!
    Czekam na kolejny ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super <3 Zajeeeeeeeeeeeeeeeeeebiste <3 kocham

    OdpowiedzUsuń