piątek, 13 marca 2015

cz.2 Rozdział 15

Jeżeli czytasz tego bloga i będziesz ze mną do końca ,przeczytaj notkę pod rozdziałem ,jeżeli nie -nie fatyguj się ,nie chcę Cię do niczego zmuszać.

Ola POV:

Zeszłam na dół i pierwsze co mnie zastało to cały Aloha Team w salonie.Strasznie głośno się śmiali ,aż głowa mnie od tego zaczynała boleć.Czarek patrzył na mnie jak na wyrocznię.To straszne uczucie.Nie ma odwrotu.Teraz muszę mu powiedzieć ,wszystko.Muszę mu wyjaśnić jak jest.Nie pozostawię go w kropce ,nigdy bym tego nie zrobiła.
-Cza-Czarek...-Zająkałam się ,cholera-Możemy porozmawiać?
W odpowiedzi pokiwał mi głową.Cały Team odprowadził nas wzrokiem aż na schody.Weszłam z Czarkiem do mojego pokoju.Na korytarzu minęliśmy uśmiechniętego Dawida.Wymienił się z Czarkiem nie przyjemnym wzrokiem i zszedł na dół.
-Więc....-Zaczął nie pewnie siadając na moim łóżku-Już wiesz?
-Czasem jest tak ,że miłość dwóch osób przechodzi próbę.-Rzekłam-Wtedy jedynym najlepszym wyjściem z tej sytuacji jest przerwa ,rozstanie ,zapomnienie.Jednak po jakimś czasie obie strony zdają sobie sprawę ,że za sobą tęsknią.Ale pojawia się pewien problem.Kolejna osoba.-Spuściłam wzrok i mówiłam dalej-Jedna ze stron stara się pokochać tą osobę jak swoją prawdziwą miłość ,ale nie umie ,nie daje rady.I wtedy pojawia się pytanie 'Co dalej?'.Cokolwiek ta osoba nie zrobi ,zrani kogoś.
Zamilkłam.Co ja bredzę?Przeciągając rozmowę nie zmniejszę jego cierpienia.Jedynie je powiększe ,jak dziurę ozonową.
-Ola ,powiedz w prost.-Odezwał się zestresowany-Ja czy on?
-Przepraszam.-Wyszeptałam nawet na niego nie patrząc-Nie chciałam ,żeby tak wyszło.
Zapadła cisza... Co on teraz zrobi?Nakrzyczy na mnie?Powie jaka okropna jestem?Nie chcę tego.Boję się.Boję się życia ,taka jest prawda.
-Rozumiem.
Dla przypomnienia - to ten prezent. 
Wstał i wyszedł.Patrzyłam w drzwi za którymi zniknął.On mnie nienawidzi.Jestem potworem.Wiedziałam ,że kogoś zranię.Los zadecydował sam.Ja szłam za głosem serca.Nie mogę go zatrzymywać.Co mu powiem?Głupie przepraszam?Tylko go skrzywdzę.Co ja gadam ...już to zrobiłam.
W oczy rzuciła mi się torebka na prezenty.Całkowicie o niej zapomniałam!To porwanie ,potem non stop jakieś nowe problemy.... Zapomniałam o prezencie dla Dawida na urodziny.Nie dałam mu go.Jeszcze nic straconego!Złapałam prezent w ręce i wyszłam z mojego pokoju.Daleko nie zaszłam.Jak to ja albo na coś wpadłam albo się wywróciłam.
-Ostrożnie.-Zaśmiał się Dawid-Gdzie tak pędzisz?
-Do Ciebie.-Ukazałam szereg moich ząbków-Najleeepszego!
Pomachałam mu przed twarzą torebką w paski.Kwiatek patrzył to na mnie to na torebkę.Kurdę ,głupku!Powiedz coś!Nic.Jego mimika twarzy non stop się zmieniała.Trudno określić czy jest ucieszony ...czy może raczej nie.
-Moje urodziny były już dawno.-Powiedział z głupim uśmiechem
-No wiem przecież ,ale kompletnie wyleciało mi to z głowy.-Wytłumaczyłam-Otwórz.-Wcisnęłam mu prezent w dłonie i czekałam aż zacznie wyciągać zawartość.-No nie patrz tak na mnie tylko otwórz.Jestem ciekawa czy ci się spodoba!-Ponagliłam go
-O mamusiu!Rihanna!-Wykrzyczał z bananem na twarzy-Dziękuję!Jesteś najlepsza!-Ścisną mnie strasznie mocno ,aż po woli traciłam powietrze.

Dawid POV:

Niestety nie mogłem długo siedzieć u Oli.Jutro podpisywanie ,a potem wracam do Londynu.Cały czas zastanawiam się czy nie wrócić tutaj na stałe.Jak nie to przynajmniej być tutaj częściej.Chce widywać Ole codziennie.Wiem ,że to niemożliwe ,ale pomarzyć zawsze można ,prawda?
Na miejsce dotarliśmy punktualnie co było aż zaskakujące.Wszyscy o tej mojej strefie czasowej ,a tu proszę...Pan Kwiatkowski o czasie.Od razu zasiadłem do stolika.Fanki po kolei były wpuszczane.To nadal jest dla mnie dziwne.Dziwnie czuję się z tym ,że płaczą ,a nawet mdleją ,gdy mnie widzą.Niestety dziś też zdarzyła się już taka sytuacja.Dziewczyna zasłabła.Coś okropnego.Chciałbym móc na to jako zaradzić.Niestety w tej sprawie jestem bezsilny.
Mijały kolejne godziny ,a końca kolejki nie było widać.Moją uwagę przykuła dziewczyna ,która z płaczem przedzierała się przez tłumy moich wspieraków.To była Ola.Płacze?Dlaczego?Fanki rozpoznały Ole i zaczęły tak ją przytulać ,piszczeć ,prosić o zdjęcie ...wszystko na raz.Brunetka była strasznie rozkojarzona.Robiła wszystko ,aby ich nie urazić ,a jednocześnie też przedostać się do mnie.Zaczynam się bać.
Bez namysłu sięgnąłem po mikrofon i zacząłem mówić:
-Kochani ,przepuśćcie Ole!-Zawołałem z przyjaznym uśmiechem.Fani nie chętnie odsuwali się od mojej małej Olci-No już!Obiecuję ,że potem sobie będziecie mogły porobić z Olą zdjęcia!
Gdy tylko dziewczyna stała przy barierkach ,pokazałem ochroniarzom ,aby pomogli jej tędy przejść.Bez sensu by było ,gdyby miała znowu przedzierać się przez tłum do tego wejścia.Podbiegłem szybko do dziewczyny i ciągnąłem ją za sobą.W między czasie krzyknąłem do mikrofonu ,że za minutkę jestem ,a następnie odłożyłem go na siedzenie.
-Ola ,co się stało?Dlaczego płaczesz?-Zapytałem ostrożnie ,bałem się ,ze jakiekolwiek słowo wywoła u niej jeszcze większy płacz-Powiesz mi?
-Mój tata dostał pracę w Norwegii.Dawid.... przeprowadzam się.-Mówiła z wielkim żalem-Nie chcę tego.Chce zostać tutaj!
-Ola ,nie płacz ,proszę.-Przytuliłem brunetkę-Nie martw się tym.Idź do domu ,jak tylko skończy się podpisywanie ,przyjadę do Ciebie i coś razem wymyślimy ,dobrze?-Gładziłem ją po głowie
-Zgoda.-Pocałowała mnie w policzek i z powrotem wtuliła.Zamknąłem ja w mocnym uścisku.Chciałbym trwać tak wiecznie.Szkoda ,że to niemożliwe.
-Chodź ,fani na Ciebie czekają.-Pociągnęła mnie za sobą
-Kocham Cie Ola.-Ująłem jej dłoń
-Ja Ciebie też.-Uśmiechnęła się słodko
Ja wróciłem do swojej pracy ,a Ola do domu.Tym razem nie przedzierała się przez tłumy.Poprosiłem ochroniarza ,aby zaprowadził dziewczynę do tylnego wyjścia.Chciałem skończyć podpisywanie jak najszybciej.Ola potrzebuje tera mojego wsparcia.Dziękuję jej z całego serducha ,że rozumie iż nie mogę być na każdym kroku przy niej.Taka cena sławy.

***

Wysiadłem jak najszybciej z samochodu i podbiegłem do drzwi.Zadzwoniłem dzwonkiem ,ale nikt nie odpowiadał.Powtórzyłem czynność kolejne razy ,a z tamtej strony cisza.Odwróciłem się i miałem odejść.Całe szczęście ktoś mnie zatrzymał.
-Dzień dobry.-Przywitałem się uprzejmie z rodzicielką mojej dziewczyny-Jest Ola?
-Jak to?-Kobieta zdziwiła się ,chwilę milczała jakby się nad czymś zastanawiała-Mówiła ,że idzie do Ciebie.
-I tak właśnie było.-Potwierdziłem jej słowa ,a na twarzy Pani Walker pojawiło się zmieszanie-Przyszła do mnie ,gdy podpisywałem płyty w  Złotych.Nie miałem czasu na rozmowy i ustaliliśmy ,że po podpisywaniu przyjadę tutaj.-Wytłumaczyłem wszystko ,pomijając fakt że brunetka była strasznie zapłakana
-Chciałabym Ci jakoś pomóc ,ale nie mam pojęcia ,gdzie Ola może teraz być.-Przepraszała kobieta-Może zaraz przyjdzie ,wejdziesz?
-No dobrze ,ale zajmę Pani tylko pięć minut.-Skorzystałem z okazji.Muszę porozmawiać o tym.To mnie cały czas tropi.Nie zyskam spokoju do puki nie będę wiedział ,że nie da się temu jakoś zaradzić.
-Napijesz się czegoś?-Spytała z grzecznością-Kawa ,herbata?
-Nie ,dziękuję.-Odmówiłem-Chciałem z Panią porozmawiać.
-Porozmawiać?O czym?-Pani Walker zauważając moją poważną minę ,również przestała się uśmiechać.-Coś się stało?
-Słyszałem o przeprowadzce.-Przyznałem od razu-Nie da się coś z tym zrobić?Ola na prawdę cierpi.
-Nie może tu zostać sama.Co prawda ,ma 18 lat ,ale w środku jest jeszcze małą dziewczynką.Nie poradzi sobie z tym wszystkim.-Starała się postawić na swoim-Przykro mi.
-A co ze szkołą?Zostały jeszcze w sumie cztery miesiące.-Przypomniałem ,nie dam temu wszystkiemu tak łatwo uciec mi z rąk.Nie chce ,żeby tam była sama.Tutaj ma nas ,a tam?Nikogo.
-Dokończy ją w Norwegii.-Odpowiedziała szybko mama dziewczyny
-A co jeżeli Ola nie została by sama?-Drążyłem ,szukałem sposobu ,jakiegokolwiek
-Nie wiem.Liczy się zdanie zarówno moje jak i męża.
-Czyli jest szansa ,że by została tu?-Spytałem z nadzieją-Nie może Pani powiedzieć ,że by została sama.Jest cały Aloha Team ,jestem ja.Nie zostawiłbym jej.-Zapierałem się-Niech Pani jej tego ie robi.I tak wiele w życiu nacierpiała.
-Zastanowię się.-Uległa-Ale chce mieć pewność chłopcze ,że będzie tu bezpieczna.

***

Wjechałem windą na górę.Podszedłem do drzwi odklczyłem je i wszedłem do środka.Mój grymas nie znikł.Rozmowa z mamą Oli dała mi wiele.Wiem ,że jest szansa ,aby tu została.Mimo to nie wiem ,gdzie teraz się podziewa.To mnie doprowadza do szału.Martwię się.Co jeżeli coś jej się stało?Nie wybaczyłbym sobie tego.
Nikt nie zauważył ,że już jestem.Głośne śmiechy moich przyjaciół zagłuszały wszystko w tym mieszkaniu.Mógłby tu sobie spokojnie wejść włamywacz ,wynieść wszystko z lodówki ,a nawet razem z lodówką ,a oni by nawet tego nie zauważyli.Czy ja też taki jestem?Moje kochane doniczki tak właśnie uważają.Ale... to w sumie dobrze ,co?Nie widząc tego włamywacza nie stracę zębów...
Boże ,Kwiatkowski...o czym ty dziecko myślisz?Nie masz pojęcia co dzieje się z Olką ,a zastanawiasz się co byś zrobił ,gdyby ktoś Ci lodówkę z domu wynosił!!??
Wszedłem do salonu ,a moje nogi momentalnie zmiękły.Patrzyłem jak zaczarowany na drobną sylwetkę mojej małej Olci.Siedziała ,śmiała się ,piękny uśmiech to ,to co kocham w niej od zawsze.Nie lubię ,gdy płacze.Wyobraźcie sobie małą księżniczkę.Wyobraźcie sobie ,że siedzi skulona w jakimś zakamarku i płacze.Że życie jej nie cieszy ,że jest jej obojętne co przyniesie jutro ,że ta minuta może być tą ostatnią.Straszne ,prawda?To jest moja Ola ,moja księżniczka.Nie muszą ją lubić czy kochać wszyscy.Nie wszyscy dostrzegają co kryje się w tym drobnym ciele.Ma wielkie i kochające serducho.Z każdym dniem wiem ,że to nie przypadek ,że nasze drogi się zetknęły.Miewam też myśli ,których się boję.Boję się ,że kiedyś coś pójdzie nie tak.Wszystko się zawali ,a ja ją stracę.Nie będzie jej przy mnie.Nie usłyszę od niej 'kocham Cię'.Nie poczuję jej dotyku.Rozumiecie co to znaczy stracić sens swojego życia?Raz tego doznałem.Ale po  jakimś czasie wszystko zaczęło kwitnąć na nowo.Od tamtej pory wiem ,że przetrwamy wszystko.Musimy.Nie wyobrażam sobie bajki bez szczęśliwego zakończenia.Wiem ,wiem.Życie to nie bajka.Lecz pomyślcie.Bajki o księżniczkach zawsze kończą się szczęśliwie,Tak będzie i teraz.Nasza bajka będzie piękna.
-Dawid..-Potrząsnąłem głową wyrywając się z myśli.Popatrzyłem na wszystkich.Mięli zmartwione miny.Patrzyli na mnie z troską.Dlaczego?To przecież Ole możemy stracić ,nie mnie.-Wszystko w porządku?
Co ze mną jest nie tak.Jestem tutaj ciałem ,a duszą..myślami całkiem w innym wymiarze.Nie potrafię nic powiedzieć.Czuję się jakby coś mnie sparaliżowało.Strach?
-Dawid..-Powtórzyła Ola.Wstała z podłogi i zaczęła do mnie podchodzić.Patrzyłem na nią jak na wyrocznię.Jakby to od niej zależało moje życie.A może tak właśnie jest?-Dawid ,powiedz coś ,zaczynam się bać.-Dotknęła mnie ,a moje nogi momentalnie zmiękły.Słyszałem jak coś do mnie mówi.To było jak słuchanie obcego języka.Wiesz ,że te słowa są kierowane do Ciebie ,ale są zaszyfrowane.Nie umiesz odgadnąć ich znaczenia.Choć się starasz ,to Cie przerasta.Próbujesz to przezwyciężyć.W końcu przegrywasz tą walkę.

***

Otworzyłem oczy ,a światło kompletnie mnie oślepiło.To nie był mój pokój.Blade ściany ,okropny zapach ,głucha cisza.To zdecydowanie nie jest moje mieszkanie.To szpital.Najgorsze miejsce jakie istnieje na świecie.Ludzie ,którzy tu trafiają nie zawsze mogą liczyć na lepsze dni.Czasem stąd wychodzą.Wracają do rodzin i dalej cieszą się życiem.Niestety nie zawsze tak jest.Zdarza się ,że ludzie odchodzą.Na zawsze.Choć zdaje się ,że najbardziej cierpią na tej ''stracie'' ci ,którzy tu zostają i muszą dalej mierzyć się z jutrem.To pomyślcie.Ty tu zostajesz ,kiedyś się pozbierasz.A osoba ,która zniknie ..nie zrobi już nic.
-Panie Kwiatkowski i jak Pan się czuje?-Nagle do sali wszedł lekarz w białym fartuszku ,na oko około czterdziestki.
-Nie będę kłamał ,czuję się fatalnie,-Ledwie wychrypiałem .....mój głos!Co się z nim  dzieje!?Jestem piosenkarzem ,nie mogę pozwolić na coś takiego!-Co się stało?
-Ma Pan anemię......
-Wiem.-Wtrąciłem szybko ,po czym tego pożałowałem.Moje gardło było chyba w gorszym stanie niż ja sam.
-Rozmawiałem z Pana lekarzem z Londynu.Miał się Pan oszczędzać i jeść.-Spojrzał na mnie i jak to robią lekarze ,zarówno jak rodzice ,popatrzył na mnie rozczarowany-Co prawda ,ostatnio wyniki były lepsze ,ale nie ma nic od razu.Musi mi Pan obiecać ,że po wyjściu stąd będzie dużo odpoczywał.Jest Pan młody i kocha Pana wiele tysięcy osób.Niech Pan ich nie zawiedzie.-Uśmiechnął się do mnie przyjaźnie-Czekają na Pana przyjaciele ,uprzedzając wszystkie pytania ..tak ,mogą wejść ,ale nie za długo.-Oznajmił ,zapisując coś w swoim notatniku
-Dobrze ,dziękuję.-Zebrałem wszystkie sił i odwzajemniłem uśmiech-Proszę Pana.....-Zaczepiłem go jeszcze.Facet odwrócił głowę w moją stronę i uważnie czekał na to co mam do powiedzenia-Jestem Dawid ,żaden ''pan''.-Zaśmiałem się lekko ,co zaraz przemieniło się w kaszel ,cholera
-Dobrze.-I tyle g widziałem.Znikł za drzwiami.Wpatrywałem się w nie ,a mój strach znowu powrócił.Boję się.'Wielka gwiazda' ,Dawid Kwiatkowski boi się o coś co ma.A czy będzie miał na zawsze?Tylko czas to pokaże.
-Siemaa Kwiat!-Zawołał Deny wchodząc jako pierwszy do sali ,a reszta zaraz za nim-I jak tam?
-Ujdzie.-Westchnąłem-Gdzie Ola?-Od razu zauważyłem brak dziewczyny.Patrzyłem się w drzwi i czekałem ,aż zobaczę jej sylwetkę.Zamiast niej ..w drzwiach staną Igor.
-Zaraz powinna by.Ona ma też szkołę ,Dawid.Spokojnie zaraz tu będzie.-Uspokajała mnie Karla-Powiedz lepiej ,jak się czujesz?
-Co jeżeli nigdy nie wyleczę tej pieprzonej choroby?Umrę-Spytałem ,ale nikt nie odpowiedział.Wszyscy zamilkli.Nikt nie chciał przerwać tej ciszy.Nikt nie umiał dobrać słów.Rozumiem.Jestem bliski śmierci ,tu nic nie trzeba mówić.-Umrę?-Powtórzyłem ,zaciskając pościel w dłoni
-Nie mów tak.-Szybko przeniosłem wzrok na brunetkę ,która stała w wejściu-Nie umrzesz.Rozmawiałam przed chwilą z lekarzem.Pamiętaj... masz anemię ,ale nie zaawansowaną.To wiele znaczy.Masz też nas ,będziemy przy Tobie.-Powolnym krokiem zbliżała się do nas-Nikt nie pozwoli Ci stąd odejść.
-A Ty?Co z Tobą?Wyjedziesz?-Czułem ,ze moje oczy się szklą.-Ola ,wiem ,że nie jest zaawansowana.Ale pomyśl... ze mną jest coraz gorzej.Kto słyszał o tym ,żeby 'Dawid odmawiał jedzenia'?-Zapadła cisza-No właśnie.
-Dawid ,wiesz co Ci powiem?-Spojrzała na mnie z żalem i zdenerwowaniem
-No słucham...-Zabrzmiało to aż tak chamsko? 
-Nie umrzesz ,ale zachowujesz się jakbyś właśnie tego chciał!

Od Autora:
Uświadomiłam sobie jedno.Jeżeli Wam jest obojętne czy rozdział się pojawi ,czy nie ,to czy warto?Ale doszłam do wniosku ,że jednak jest też te jakieś 10 osób ,które są tu ze mną i robią wszystko ,żebym się nie poddała.Żebym nie zrezygnowała z pisania dalej.Dziękuję Wam za to.Nie chcę być chamska ,skończę bloga.Nie dla osób ,które nie dają nic w zamian.Tylko dla tych ,którzy przynajmniej starają się zrozumieć ile wysiłku i czasu włożyłam w każdy jeden rozdział.To nie jest tak chop-siup.Nie siada się do komputera na pięć minut.Nie.To zajmuje kilka godzi.Mi akurat około 4-5. Codziennie poświęcam na rozdział około godzinę ,żeby nie było 'Obiecała ,a nie ma'.Wiem błędy są.Ale zrozumcie ,że jak skończę ten rozdział to nawet nie czuję się z tego dumna.Przeciwnie ,czuję obrzydzenie.Zawsze zanim zacznę pisać rozdział zastanawiam się czy nie zakończyć tego bloga.Ale wtedy biorę się w garść i działam dalej.Nie będę nic więcej pisać ,ostatni raz poruszam ten tema ,to już jest bez sensu.Dziękuję tym co byli ,są i wierzę im na słowo ,że będą.
Dziękuję Wam ,wiedzcie ,że tylko Wy mnie już tu trzymacie.
 Inaczej dawno bym zrezygnowała.
Pamiętacie też o drugim blogu?Nie będzie go.Zdecydowałam już.To mój pierwszy i ostatni blog.
Mimo ,że już naprawdę sporo zrobiłam na tamtym blogu -nie będzie go.Po zakończeniu tego bloga zamierzam zrezygnować z blogowania :'(
czytasz=komentujesz=motywujesz=szybsze dodanie rozdziału

12 komentarzy:

  1. Czuję się jakby ktoś umarł. Rozumiem.

    OdpowiedzUsuń
  2. super ♥ czekam na następny ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozumiem ale pomyśl o tych osobach które czytają, czekają na kolejny i może nie komentują ale są i będą. Masz talent który powinnaś rozwijać. Osobiście to cie podziwiam bo ja nie potrafię pisać jednego opowiadania. A tak po za tym to nie jest nas 10 ani 15 jest nas więcej tylko nie piszemy komentarzy, wolimy się nie ujawniać i po cichutku czekać na nowy rozdział, cieszyć się kiedy jest happy end i smucić kiedy są smutne zakończenia. Ale jesteśmy i nawet jeśli będzie to twój ostatni blog to będziemy. Myślę i mam nadzieję że nie jestem tylko ja i że więcej osób myśli podobnie, ale po prostu są takimi cichymi czytelnikami. Pozdrawiam cię gorąco, twoja czytelniczka. /Nieznajoma
    PS1. Pamiętaj że jeśli masz jakiś problem z rozdziałem to pisz na grupie, chętnie pomogę.
    PS2. Mam nadzieję że nie zanudziłam cię na śmierć moim przemówieniem

    OdpowiedzUsuń
  4. Czemu zrezygnować? Tak łatwo się poddajesz?:(
    W życiu nie zawsze hest kolorowo<3
    Ja bardzo bym chciała żebyś pisała jeszcze jakiegoś bloga!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie rezygnuj... Ja nie zawsze komentuje ale zawsze czytam, serio zawsze :( Jestem leniem, wiem.... Postaram się juz komentować! :)
    DAWID TY NIE UMRZESZ! :(
    Buziaki;3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku, to opowiadanie jest NIESAMOWITE.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie rezygnuj no :(
    Piszesz cudownie, to opowiadanie jest świetne ♥ Myśle, że ta niechęć do pisania spotyka każdego, mnie też. Mam nadzieje, że uda Ci się skończyć tę historie :)
    Jezus, Dawid no! Cieszę się, że Ola w sumie mu to wygarnęła, to, że zachowuje się, jakby chciał umrzeć. Niech on coś zje, weźmie jakieś leki, niech go wyleczą no :( Błagam, żeby on nie umarł no :(((
    A ta wyprowadzka do Norwegii? O matko, nie! Nawet jeśliby Ola została, to Dawid pewno wróciłby do Londynu :c A Laura? Dawid nie jeździ do Norwegii na koncerty (chociaż? :3), więc pewno długi czas by go nie widziała :( Ta wyprowadzka będzie straszna, jeśli będzie ;o
    To ja się już żegnam :)
    Życzę weny,
    K.K
    Pamiętaj, uwielbiam tego bloga i zawsze będę czekać na następny ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie mozesz skonczyc tego bloga. To jest najlepszy blog jaki czytam pod wzgledem pisania. Nie kazdy powinien pisac. Tobie to wychodzi wspaniale. Ja bede na zawsze. Z niecierpliwoscia czekam na twoje rozdzialy. Jak skonczysz pisac to co ja bede czytac. Nie mozesz mi tego zrobic. Alicja

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozumiem Twoją niechęć do blogowania ostatnimi czasy, ale nie poddawaj się. To się nazywa kryzys, kryzys w blogowaniu. Każdemu się zdarza wcześniej czy później. Ale mija, a wtedy będziesz szczęśliwa, że mimo wszystko nie usunęłaś bloga. I masz nas wiernych czytelników, którzy uwielbiają tego bloga. Ostatnio poruszasz wątek przemyśleń Dawida. Co on zrobi bez Oli? A co my zrobimy bez Ciebie i Twoich świetnych blogów? Rozwijasz się i piszesz coraz lepiej. Mam nadzieję, że przeczytasz ten komentarz, jeszcze raz wszystko przemyślisz i zostaniesz. A co do rozdziału jest świetny. Ale martwię się o Dawida. Niech on nie umiera, nich on nawet o tej śmierci nie umrze. Zamiast tego niech się leczy,je i zdrowieje. Eh ostatnio się narobiło problemów, a problemów. Ale wszystkie problemy da się pokonać. Dawid wyzdrowieje, Ola nie wyjedzie, będą razem, a ty nie skończysz z blogowaniemi będziesz nam co tydzień dawała nowy cudowny rozdział. I rozumiem, że to nie jest takie hop-siup. Sama piszę czasami na bloga, czasami do szuflady i zajmuje to trochę czasu. Ale spróbuj znów odnaleźć w tym przyjemność. Jeżeli kiedyś napiszesz, że rozdział pojawi się później, bo nie masz weny my zrobimy wszystko, żeby Co wróciła. A się rozpisałam hahaha. Mam tylko nadzieję, że ten komentarz Cię zmotywuje do dalszej pracy i pokaże, ze masz wielu wiernych czytelników. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie poddawaj sie tak łatwo. Nie bedzie zawsze pieknie i kolorowo ale trzeba pokonywac kazda przeszkode. Bedziemy z Toba na zawsze ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie poddawaj sie. Jestem tu od pierwszej czesci i nie wyobrazamnsobie gdybys skonczyla tego bloga

    OdpowiedzUsuń