- Kocham cię! Zawsze byłaś dla mnie ważna! Zawsze! - podchodził coraz bliżej mnie.
- Kochasz mnie!? - zaśmiałam się nerwowo. - Gdy lizałeś się z innymi laskami na moich oczach, wtedy też mnie kochałeś!? Gdy uciekłeś nie wiadomo gdzie, okłamywałeś mnie, brałeś udział w jakichś nielegalnych wyścigach i Bóg wie czym... wtedy też mnie kochałeś!? - wykrzyczałam ze łzami w oczach.
Nastała cisza. Krystian stał z miną zbitego psa i patrzył się ślepo za okno w moim salonie.
- Sam widzisz! Wiec proszę cię daj mi wreszcie święty spokój.Wszędzie za mną jeździsz, śledzisz, nękasz, grozisz, to się robi chore! - krzyknęłam.
Przetarłam dłonią oko zalane łzami. Westchnęłam ciężko i usiadłam na kanapę. Schowałam twarz w dłonie.Wszystko czego teraz pragnęłam, to świętego spokoju. Chciałabym na jakiś czas znaleźć się z dala od wszystkich i od wszystkiego. Taka chwila spokoju dobrze by mi zrobiła.
Drzwi od domu otworzyły się.
Wystraszona zerwałam się na równe nogi. Nie wiem kogo mogę się spodziewać. Nie przypominam sobie, żebym się z kimś umawiała. Rodzice są w pracy, a Laura u koleżanki na urodzinach.
-Ola czemu pła... - nie dokończył Konrad, gdy zauważył Krystiana stojącego niedaleko mnie.
Chwile po Konradzie do salonu wszedł Kuba. Był uśmiechnięty od ucha do ucha. Niestety jego humor szybko się popsuł.
- Co ty tu robisz? - zapytał zdziwiony i jednocześnie zdenerwowany Konrad.
Chłopaki po ucieczce Krystiana cierpieli razem ze mną. Oni we trójkę byli jak bracia. Wszędzie chodzili razem. Nigdy nie widziałam takiej wielkiej przyjaźni między chłopakami. Oni znali się dłużej niż ja i Krystian.
Spojrzałam na Kubę i Konrada. Na ich twarzach malowała się coraz większa nienawiść, żal, ból i cierpienie.Nie wytrzymałam tego i wybiegłam z salonu.Szybko wbiegłam do mojego pokoju zamykając drzwi na klucz, po czym bez ślinie rzuciłam się na łóżko.
Twarz schowałam głęboko w poduszce, a moje łzy moczyły tkaninę.
Strasznie szlochałam. Ledwo udawało mi się nabrać powietrza, ale to było silniejsze ode mnie. Wszystko powróciło. Wszystko razem z nim. Ale dlaczego? Dlaczego wszystko najgorsze musi zawsze spotykać akurat mnie? A może tak musiało być? Próbowałam się odciąć od przeszłości i udało mi się, niestety znowu mnie dopadła i teraz będę cierpieć.
No właśnie ,,będę cierpieć''. Tylko dlaczego przez moje cierpienie cierpią inni? Wszyscy, na których mi zależy cierpią potem przeze mnie. Martwią się o mnie, boją.
Godzina płakania w poduszkę chyba mi wystarczy? Poza tym nie mogę marnować całego dnia. Umówiłam się z Tomkiem na 16:00. Mam jeszcze pół godziny, więc chyba zdążę.
Spotkałam się z nim ostatnio w środę i muszę przyznać, że jest wspaniałym chłopakiem. I strasznym flirciarzem. Cały czas mnie komplementował. W sumie to urocze i miłe z jego strony.
Wsunęłam telefon do kieszeni.Wstałam z łóżka, odkluczyłam drzwi i wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół i już miałam wejść do kuchni, ale przechodząc przez salon zatrzymałam się.
- Wy nadal tu jesteście? - zdziwiłam się.
Moi przyjaciele okupowali moją kanapę oglądając telewizję. Ich miny mówiły same za siebie, że jest im niewygodnie. Zastanawiam się czy używają mózgu, obok stoi fotel, a oni leżą prawie jeden na drugim.
- Nie zostawilibyśmy cię samej - odpowiedział Konrad, posyłając mi zatroskany uśmiech.
- Dzięki, ale ja wychodzę.
Posłali sobie zdziwione spojrzenia i popatrzyli na mnie pytająco.
- Umówiłam się z Tomkiem - wyjaśniłam, bo wątpię, aby sami domyślili się czegokolwiek.
- Nie obraź się, ale Tomek nie jest odpowiednim chłopakiem dla ciebie. Mówię ci, on coś kręci. Coś jest z nim nie tak. Nie powinnaś się z nim spotykać - wyraził swoje zdanie Kuba, które swoja drogą jest dosyć krytyczne.
- Słucham? A skad możesz wiedzieć kto jest dla mnie odpowiedni? - zapytałam zdenerwowana.
- Ola... - westchnął. - Kocham cię, jak siostrę i nie chcę żebyś znowu cierpiała przez jakiegoś dupka, chce żebyś była szczęśliwa.
- To pozwól mi być szczęśliwą. Zakazywanie mi kontaktu z kimkolwiek, to nie rozwiązanie. A teraz przepraszam, ale się śpieszę.
Z uczuciem rozczarowania poszłam do korytarza, żeby założyć buty. To okrutne ze strony chłopaków, nie mogą mówić tak źle o nim.
- Jak byście wychodzili, to zamknijcie za sobą dom, a klucz zostawcie tam, gdzie zawsze. Cześć! - krzyknęłam im na pożegnanie.
Droga zajęła mi około piętnastu minut. Umówiliśmy się w parku tam, gdzie poprzednio, czyli na ławce niedaleko budki z lodami. Doszłam tam i z daleko widziałam już kogoś siedzącego na ławce. Usiadłam na obok witając się.
- Cześć.
- Hej ślicznotko - uśmiechnął się zadziornie.
- Mówiłam ci już setki razy, żebyś tak do mnie nie mówił.
- To jak mam na ciebie mówić? - zapytał, otwarty na różne propozycje.
- Wszystko mi jedno - wzruszyłam ramionami.
- Elf, plastuś, plastik, ogórek, patyk? - zaczął wymieniać na palcach.
- To już zostańmy przy tym pierwszym - westchnęłam kręcąc głową.
- No i to mi się podoba - cmoknął mnie w policzek.
Mój telefon wydał z siebie dźwięk przychodzącego sms'a, więc go wyciągnęłam z kieszeni.
Od: Dawid
Hej smyku, możesz dziś do mnie wpaść? Muszę ci coś powiedzieć. Jak byś mogła to przyjedź jak najszybciej xx
To będzie niemiłe z mojej strony jeżeli teraz zostawię tutaj Tomka. Dopiero przyszłam, a już mam uciekać? To nie w porządku. Jednak Dawida znam dłużej. To, co ode mnie chce może być ważne.
Do: Dawid
Będę za jakieś 10 minut, akurat jestem niedaleko :)
- Przepraszam cię Tomek, muszę już iść - popatrzyłam na niego przepraszająco.
Zrobił się zmieszany, zbity z tropu, ale rozumiem to. Na jego miejscu byłbym również zła.
- Co? Ale dlaczego?
- Dawid mnie poprosił, żebym do niego przyjechała teraz - wyjaśniłam. - Przepraszam.
Widać było po Tomku, że jest niezadowolony, a tym bardziej, że chodzi tu o Dawida. Wiem, że on go nie lubi. Ale przecież Dawid to mój przyjaciel. Nie zostawię go w potrzebie.
- Okej, niech ci będzie - westchnął. - Ale za to, że mnie tak opuszczasz ,to chcę przeprosinowego buziaka.
Zrobiłam wielkie oczy i spojrzałam na niego, a on się zaśmiał.
- W policzek - dodał.
Cmoknęłam go szybko i wstałam na równe nogi.
- Jeszcze raz przepraszam, ale się jakoś zgadamy, a teraz muszę iść, paaa.
***
Jechałam windą na górę.
Trzecie piętro...
Czwarte piętro...
Piąte piętro...
Winda się zatrzymała. Wyszłam z niej i podeszłam pod drzwi od mieszkania Dawida. Zapukałam lekko w nie, a te po chwili się otworzyły. W wejściu stał uśmiechnięty od ucha do ucha Dawid.
- Cześć - posłał mi cudowny uśmieszek.
- Hej, to co to za sprawa? - przeszłam do sedna.
Wpuścił mnie do środka. Weszliśmy do salonu i usiedliśmy wygodnie na kanapie. Patrzyłam na niego wyczekująco, a ten nic... tylko się głupio uśmiechał.
- Ściągnąłeś mnie tu tylko po to, żeby się na mnie gapić? - zmarszczyłam pytająco brwi.
- Nie - zaśmiał się - Czekamy, aż Deny wróci z Team'em - poinformował mnie.
- To oni dziś przyjeżdżają!? - wrzasnęłam.
- No tak, przecież dziś sobota - powiedział, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
- Aaa... no tak, sobota dziś - klepnęłam się w głowę śmiejąc przy tym. - Ej, czekaj - spoważniałam.
Dawid widząc moją minę też trochę przystopował ze śmiechem.
- Tylko to chciałeś mi powiedzieć? - zmierzyłam go wzrokiem.
Pokiwał przecząco głową. Miał coś powiedzieć, ale po domu rozległ się dzwonek. Spojrzeliśmy na siebie i jak poparzeń zerwaliśmy się z miejsc. Przeskoczyliśmy przez oparcie kanapy, ,żeby jak najszybciej dobiec do drzwi.
Miałam chwycić za klamkę, ale Dawid mnie uprzedził i to on otworzył drzwi. Naszym oczom ukazał się cały Aloha Team, łącznie z moją czwórką wariatów. I to mnie chyba najbardziej zdziwiło, ale nie dałam tego po sobie poznać. Cieszyłam się, że też z nimi przyjechali.
Spojrzałam na nich z iskierkami radości w oczach. Kinga jednak tego nie odwzajemniła. W jej oczach mogła dostrzec zmartwienie skierowane w moją stronę. Pozostaje pytacie czym to jest wywołane? Zrobiłam coś, a może powiedziałam coś nie tak? Nie wiem. Nie mam pojęcia.
- To będziemy tak stali, czy wpuścicie nas do środka? - zapytała Julka wychylając się zza Sebastiana.
Dawid zaśmiał się i gestem ręki pokazał, że mogą wchodzić.Wchodzili gęsiego, a w rękach trzymali swoje torby. Rzucili wszytko w przedpokoju, po czym ściągnęli buty. Po tym wszystkim przeszliśmy do salonu i porozkładaliśmy się wygodnie.
- Kwiatek miałeś nam coś powiedzieć z chłopakami - upomniała go Dominika.
Czyli im też ma coś powiedzieć? Teraz jestem jeszcze bardziej ciekawa, co to takiego. Znając chłopaków może to być coś na prawdę głupiego.
- Ale czekamy jeszcze na Sa... - nie dokończył.
Wstał z miejsca i powędrował do korytarza sprawdzić kto dobija się do drzwi. Ale coś mi się wydaje ,że widział kto to.
Z kierunku, w którym podążył Dawid, było słychać jakieś śmiechy, a po chwili Kwiatek wrócił do nas z czerwonowłosą. Na jej widok szeroko się uśmiechnęłam. Dawno jej nie widziałam. Ostatnio to było jak wrócili z trasy. Ile to.... dwa tygodnie?
- Okej, skoro jesteśmy już wszyscy - zaczął Dawid. - Z chłopakami przedstawimy wam nasz przecudowny prezent dla was - posłał nam tajemniczy uśmieszek.
Podszedł do półki, na której stało kilka książek i wyciągnął coś z pomiędzy nich. Odkręcił się przodem do nas i schował coś za plecami. Wszystkie posłałyśmy chłopakom zdziwione spojrzenia.
- To niespodzianka, zaraz się o wszystkim dowiecie - zaostrzył naszą ciekawość Kuba.
- No weźcie już tak nie przedłużajcie - pogoniła ich Monika.
Kwiatek wziął głęboki oddech i zaczął coś niewyraźnie bełkotań pod nosem.
- Dawid... - westchnęła Karla bezsilnie.
Kwiatek odchrząknął i zaczął mówić:
- Wszyscy tu wiemy jak wy szalejecie za Bieberem, więc z chłopakami zaczęliśmy główkować nad jakimś prezentem dla was i... - nie dane było mu dokończyć.
- Chwila, coś tu jest nie tak - przerwała mu zamyślona Karla. - Co zrobiliście? - rzuciła oskarżycielsko w ich stronę.
Racja. Oni nigdy się tak nie wysilali. Tu coś jest nie tak.
Chłopaki spuścili głowy unikając naszych jakichkolwiek spojrzeń. Okej, teraz potwierdzają się przypuszczenie Karli.
- Ej no, powiedzcie, o co chodzi? - poprosiłam ładnie, a raczej rozkazałam.
Seba spojrzał na mnie niewinnie. Otworzył buzię, żeby coś powiedzieć, ale po chwili ja zamknął i spojrzał na Kubę. Kuba jakby czując jego wzrok na sobie spojrzał na niego. Patrzyli dziwie na siebie, a pozostała trójka była zamyślona. Ej noo.... zaczynam się bać.
- No bo... - zaczął niepewnie Kwiat. Wszyscy skierowali wzrok na niego. - Zapomnieliśmy o dniu kobiet i chcieliśmy wam to jakoś wynagrodzić - wytłumaczył zachrypniętym głosem.
Wszystkie wymieniłyśmy zdziwione spojrzenia, po czym odetchnęłyśmy z ulgą. Sądząc po ich zachowaniu myślałam, że to coś naprawdę strasznego.
Zaśmiałam się z nich przypominając sobie ich zakłopotanie jakie im towarzyszyło przed chwilą.
- Jejku, ale mnie wystraszyliście - przerywałam ciągnącą się ciszę.
Dziewczyny zgodziły się ze mną, a chłopaki już chyba w ogóle nie wiedzieli co o tym myśleć.
- Jak to? Nie jesteście na nas złe? - zdziwił się Deny.
- Nie - zaprzeczyła Marlena.
- Ale to nie znaczy, że nie chcemy usłyszeć o tej niespodziance dla nas! - zawołała entuzjastycznie Julka.
- Właśnie, słuchamy - zgodziłam się z nią.
Na Dawida twarzy znowu pojawił się ten tajemniczy uśmieszek. Patrzyłam na niego wyczekująco. Ciekawe, co takiego chowa za plecami?
-Tadaaam! - wrzasnął na całe gardło wyłaniając zza siebie jakieś jakby kartki. Dopiero ,gdy się lepiej przyjrzałam dotarło do mnie, co to jest. Zrobiłam wielkie oczy, mało co nie zachłysnęłam się własną śliną. Bez zastanowienia rzuciłam się na Dawida mocno go ściskając. Dziewczyny posły w moje ślady i teraz każdy chłopak był przez nas duszony.
- Aaaaa! - pisnęłam - Dziękuję! Dziękuję! - wrzasnęłam mu prosto w twarz i cmoknęłam w policzek tuląc do siebie.
- Ola, rozumiem dwoją radość, ale proszę, ja chcę jeszcze żyć - wymamrotał między śmiechem.
- Dziękuję! - cmoknęłam jego policzek, wyrywając mu bilety.
Biegałam po całym saloonie, śpiewałam, tańczyła, śmiałam się, wykonywałam dziwne ruchy. Matko święta, co się ze mną dzieje!?
- Ola - zaśmiał się Seba. - Wszystko okej? - zapytał z rozbawieniem, kładąc obie ręce na moich ramionach.
- Jak najbardziej! - wyszczerzyłam się i mocno go uściskałam.
- Chyba potrzebujemy czegoś na uspokojenie - poinformował ich Seba z myślą o mnie.
***
Zwijałam się z bólu na kanapie. Zaciskałam oczy starając się zignorować to. Niestety zamiast tego zaczęło boleć mnie jeszcze bardziej. Poczułam ogromny puls w głowie. Syknęłam z bólu.
Nie no ile można!Wzięłam już tabletki przeciwbólowe, ale nic nie pomogło! Ból brzucha, ani głowy w ogóle nie ustępuje.
Podczas, gdy ja zwijałam się na kanapie u Dawida w salonie, połowa Aloha Team'u poszła do sklepu. Trzeba zapełnić Kwiatkowskiego lodówkę.
Ból brzucha ustał. Co? Ale jak to? Zadowolona z tego chciałam już coś powiedzieć, ale ból powrócił z jeszcze większą siłą.
- Chodź tu - Dawid poklepał miejsce obok siebie. - Nie mogę już patrzeć, jak się zwijasz - odparł zatroskany.
Nie pewnie przysunęłam się do niego, a ten kazał mi się położyć. Trochę to dziwne, ale jeżeli ma mi to w jakikolwiek sposób pomóc, to niech mu będzie. Dawid położył się obok mnie i wsadził rękę pod moją bluzkę. Wystraszyłam się, ale nie odepchnęłam go.
- Co ty robisz? - zapytałam niepewnie.
- Zaraz zobaczysz.
Ręką zaczął masować mój brzuch i kreślić jakieś wzory na nim. Nie powiem, ból jakby trochę złagodniał. Deny wszedł do salonu z colą w szklance. Spojrzał na nas zdziwiony, a potem przeniósł wzrok na Kingę i Saszan.
- Okej, nie wnikam - Deny podniósł ręce w geście obronnym i usiadł, a raczej zepchnął Saszan z fotela. Zaczęli się przepychać, aż w końcu doszli do porozumienia i usiedli razem na tym nieszczęsnym fotelu.
Drzwi od domu otworzyły się w dość głośny sposób. Do salonu weszła cała zgraja popaprańców i pierwsze co, to patrzyli na mnie i Dawida zdziwieni.
- A co tu się dzieje? - zaśmiał się zadziornie Konrad.
Naprawdę? Ręka Dawida pod moją bluzką to takie fantastyczne zjawisko? Rozumiem niecodzienny widok, ale po co od razu robić z tego takie ''wow''?
- Brzuch mnie boli, idioto - warknęłam.
-Aha, a Dawid pomaga ci macając cię po nim? - zapytał ze złośliwym uśmiechem Seba.
- Tak, dokładnie - prychnęłam.
***
Wróciłam strasznie zmęczona. Pierwsze, co zrobiłam to się wykąpałam i przebrałam w piżamę. Nie miałam na nic ochoty, jednak, gdy położyłam się z zamiarem pójścia spać odechciało mi się, jakby to zmęczenie wyparowało. Usiadłam po turecku na moim łóżku. Włączyłam lampkę nocną i wpatrywałam się ślepo na widoki za oknem.
Do głowy napłynęły mi wspomnienia z dzisiejszym wydarzeniem. Oczy od razu zrobiły mi się szklane. Jedna łezka spłynęła po moim rozgrzanym policzku.
Pokręciłam głową wyrzucając z siebie te myśli. Złapałam za notes i ołówek z mojej szafki nocnej i zaczęłam wylewać na nią wszystko, co czuję.
Po co były nam te wszystkie dni
Po co tyle naobiecywałeś mi
Myślałeś ,że niczego się nie dowiem
Nie dowiem
Sama nie wiem czy to złość
Czy może żal
Urządziłeś sobie w moim życiu bal
Na którym miałam być tą główną
Tą królową
Okazałam się być tylko ozdobą
Teraz pytasz czemu wroga w Tobie mam
A Twoja rola trwa
Tak beznadziejnie grasz
Ale gdy staniemy twarzą w twarz
Nie zagrasz więcej nic
Więcej nic ,więcej nic
Przecież miały być piękne wspomnienia
Tyle było planów do spełnienia
Nie ma nic
A ty wciąż udajesz tego niewinnego
Przecież kłamstwa to nic złego
Sama nie wiem co mnie oślepiło
Nie wiem co nie tak ze mną było
Że tak łatwo zaufałam
Całe serce oddałam
A o Tobie nie wiedziałam nic...
Teraz pytasz czemu wroga w Tobie mam
A Twoja rola trwa
Tak beznadziejnie grasz
Ale gdy staniemy twarzą w twarz
Nie zagrasz więcej nic
Więcej nic ,więcej nic
Nim się zorientowałam wyszło mi coś w postaci piosenki, wiersza, nie wiem, ale poczułam się lepiej wyrzucając to z siebie. Przeczytałam uważnie to, co przed chwilą napisałam. Fala złości dotknęła mnie szybko.Zgniotłam kartkę i rzuciłam ją gdzieś na podłogę.
Ja chcę być tylko szczęśliwa.
Od Autora:
Jeej jest 21 rozdział! :D
Ten rozdział nie jest za ciekawy ,ale rozdział 22 zapowiada się (moim zdaniem) ciekawie.Mam już prawie połowę i wydaje mi się ,że jest jak na razie interesujące to co się w nim dzieje. ;D
Właśnie!Ankieta! Chciałam Wam powiedzieć ,że jestem bardzo zadowolona z niej!Dziękuję ,że ja wypełniliście <3
czytasz=komentujesz=motywujesz