poniedziałek, 23 marca 2015

'No Control'

Zapraszam na dalszą przygodę!
Na razie są tylko bohaterowie! :D --> w zakładce
Prolog -27 marca
Rozdział 1 -4 kwietnia

niedziela, 22 marca 2015

Notka autorska

Kochani .....nawet nie wiem od czego zacząć :')
Jest mi bardzo przykro ,że to już koniec.Wyobrażacie to cobie?To już koniec.
Wszystko kiedyś się kończy.Pamiętam dokładnie dzień ,w którym założyłam tego bloga ,kiedy dodałam pierwszy rozdział -to było coś wspaniałego.
Pisanie tego bloga wiele mnie nauczyło.Jestem Wam wdzięczna ,bo pewnie ,gdyby nie Wy moja historia z blogiem zakończyła by się na pierwszej dziesiątce rozdziałów.
Dziękuję Wam za to ,że poświeciliście swój czas ,aby zajrzeć tutaj.Dziękuję za wszystkie miłe słowa ,za wsparcie.W skrócie mówiąc -ZA WSZYSTKO.
Wiem ,ze nie jesteście zadowoleni moją decyzją ,ale postarajcie się mnie zrozumieć.Nie będę tego tłumaczyć po raz kolejny.To by było bez sensu.Po prostu dziękuję tym ,którzy mnie rozumieją.
Niektórzy z Was sami piszą blogi i wiedzą ile trzeba włożyć w to wysiłku i czasu.
Zadajecie mi pytanie czy...-Będzie drugie ff?
Postanowiłam ,że tak.Będzie drugie ff.Cieszycie się?Nie chce tego tak po prostu zostawić.Zrobię sobie krótką przerwę.Miesiąc może dwa miesiące ,a potem wrócę! :D
Może zaczęła bym nawet i od razu publikować nowe opowiadanie ,ale są małe problemy.
Jakie?Otóż miałam 6 rozdziałów ,ale się usunęły.Nie mam pojęcia jak ,ale to mnie strasznie zniechęciło do dalszego działania.Wczoraj jak to zobaczyłam to aż się popłakałam.Jest mi strasznie przykro. :'( Jedyne co zostało to bohaterowie ,pierwszy rozdział i prolog.To na prawdę wielka strata.Nie umiem napisać tych rozdziałów tak jak wtedy.Będą troszkę gorsze niż wtedy ,ale zapewniam ,że i tak ciekawe fabularnie! :D
A więc podsumowując...........!
Drugie ff  będzie!Kiedy!?A kto tam wie? xD
W kwietniu albo w maju ;D Jeżeli chcecie zobaczyć cokolwiek z tego nowego ff -'No Control'
,mogę Wam to umożliwić.Chcecie? :)
Mogę Wam opublikować zakładkę 'Bohaterowie' -tam znajdziecie opisy bohaterów.Poznacie chociaż w jednej dziesiątej fabułę :)
Jeżeli jesteście chętni ,aby małym kroczkiem zapoznać się z nową fabuła to piszcie w komentarzach! :D Jeżeli większość osób będzie chętna to dodam może nawet dziś :)
Ale to zależy od Was :)
Kocham Was ,dziękuję ,ze byliście! ♥....
I mam nadzieję ,ze zostaniecie ze mną przy 'No Control'! ♥

Nie najlepsze ,ale starałam się ,aby jakoś to zdjęcie wyglądało! xD ♥
♥Ola i Dawid♥

sobota, 21 marca 2015

cz.2 Rozdział 18 - OSTATNI

Jejku ,nadal w to nie wierzę!Mieszkam z Sarą i Dawidem!Chociaż w sumie bardziej z Sarą.Dawid będzie tu tylko raz czy dwa razy na miesiąc.Nie ma co narzekać.Kwiatek uratował wszystko co dla mnie najważniejsze.Mieszkanie w Warszawie i bycie wśród przyjaciół.Nie wiem jak mam mu za to dziękować.
Rodzice już dziś wyprowadzają się do Norwegii.Będę za nimi strasznie tęsknić.Moja kochana siostrzyczka przed tym jak wyprowadziłam się z domu kazała mi dbać o Dawida.Kochana.Nie wiem jak dam sobie radę bez jej głupich tekstów.
Razem z Sarą postanowiłyśmy iść do jakiejś pracy dorywczej.Nie chcemy być na utrzymaniu Dawida.To nie wchodzi w grę.Skończę szkołę i znajdę jakąś pracę na stałe.
Dawid dziś wraca do Londynu.Zobaczymy się dopiero za trzy tygodnie.To będzie okropny czas.Ale obiecał ,że codziennie będzie dzwonił i pisał.Ostatnio stał się bardzo opiekuńczy.Dba o mnie jak jeszcze nigdy wcześniej.
Jego zdrowie stabilizuje się.Przez ten tydzień Dawid dużo odpoczywał.Tryska radością i nie potrafi usiedzieć na tyłku.Można powiedzieć ,że już jest zdrowy.
-Ola...-Odwróciłam się i ujrzałam uśmiechniętego Dawida.Patrzył na mnie z oczami przepełnionymi szczęściem.Tak powinno być zawsze-Muszę już jechać na lotnisko.
Szybko wstałam z łóżka i podbiegłam do niego.Mocno się wtuliłam.Czując jego obecność wiem ,że wszystko czego potrzebuję to on i jego uśmiech.Dawid jest jak powietrze ,bez niego umieram.
Mamy wiele planów na przyszłość.Marzenia ,które spełnimy razem.Nie wyobrażam sobie teraz życia bez Dawida.
-Kocham Cię Dawid.-Uśmiechnęłam się z łzami w oczach-Jesteś dla mnie najważniejszy ,pamiętaj o tym.
-Ja też Cię kocham Ola.-Wzmocnił uścisk i pocałował mnie w czoło-To tylko trzy tygodnie.
-Masz rację.-Powiedziałam szybko-Chodźmy.Czekają na Ciebie.
Zeszliśmy na dół ,a tam czekał na nas cały Aloha Team i walizki.To tylko trzy tygodnie.Potem znowu go zobaczę.To wielka motywacja dla mnie.
Gdy Dawid pożegnał się już ze wszystkimi podszedł do mnie.Nie ukrywałam smutku.Łzy cisnęły mi się do oczu ,a serce waliło jak zwariowane.
-Nie płacz.-Prosił ,choć sam był bliski łzom-Szybko zleci.
-Jak tylko dolecisz to zadzwoń.-Pojedyncze łzy robiły mokre ślady na moich policzkach
Dawid przytulił mnie ostatni raz i chwycił za klamkę,Otworzył drzwi ,miał wyjść ,ale zatrzymał się i odwrócił w moją stronę.Bez wahania podbiegłam do niego.Nasze usta złączyły się w magiczny pocałunek.W brzuchu zawirowały motyle.Czułam jak ich ilość rośnie.Niestety ,wszystko kiedyś się kończy.Przytuliłam go i wtedy nadszedł czas.Wyszli wszyscy ,prócz mnie i Sary.Wszyscy wracali do swoich domów.
Ta historia nauczyła mnie wiele.Nawet najlepsi przyjaciele mogą zranić Cię gorzej niż Twój największy wróg.Miłość nadchodzi w niespodziewanych momentach.Rani i buduje wszystko.Nie ważne ile czasu Ci potrzeba ,żeby zrozumień ile ktoś dla Ciebie znaczy.Czas i tak zdecyduje za Ciebie.Życie to niespodzianka.Raz ten prezent Ci się spodoba ,drugim razem nie.Ale wszystko trzeba umieć przejść z uśmiechem.Nie wolno się poddawać ,nawet jeżeli już nikt w Ciebie nie wierzy.Musisz być sobą i pokazać na co Cie stać.Nie wolno kryć swoich uczuć.To nie pomaga.Przez to traci się osoby ,które potem mogą być całym Twoim światem.
To nie koniec mojej historii .to dopiero początek szczęśliwego życia.
Miłość przezwycięży wszystko ,a bliskie nam osoby będą z nami do ostatniego naszego dnia.
Nie poddaję się ,wciąż walczę!

Koniec.

Od Autora:
Słabe ,słabe i jeszcze raz SŁABE! Nie podoba mi się to w ogóle. :(
Nie będę już nic pisać pod tym rozdziałem :) 
Jutro koło 16:00  'Notka autorska' -pojawi się tam najważniejsza informacja (czy będzie kolejne ff)
GOODBYE

czwartek, 19 marca 2015

cz.2 Rozdział 17

-Mamo!-Zawołałam zbiegając po schodach do kuchni-Co z przeprowadzką?
Kobieta spojrzała na mnie z błyskiem w oku.Nie wiem jak mam to odebrać.Ta sprawa jest dla mnie delikatna.Dziwne ,bo to właśnie ja poruszam ten temat najczęściej w tym domu.Nie będę kłamać -Laura jest zachwycona ,już nie może doczekać się nowego domu.
-Wiem ,że został tydzień ,ale daj mi jeszcze trochę czasu.-Poprosiła.Wiedziałam ,że coś przede mną ukrywa.Jest jakaś dziwna.-A jak tam w szkole?Zaległości nadrobione?
-Ojj mamo!Dawno!-Zawołałam z szerokim uśmiechem-Jestem pilną uczennicą przecież!
-Jasne..-Powiedziała z rozbawieniem-A co tam u Dawida?Jak się trzyma?Wszystko okej między Wami?
Tak.. To moja kochana i ciekawska mama.Można z nią porozmawiać o wszystkim.Zainteresuje ją wszystko ,nawet dopytywać będzie.
-Między nami wszystko jest wspaniale.Spędzamy ze sobą jak najwięcej czasu.Dawid jest kochany.Ostatnio nie odstępuje mnie na krok!-Zaśmiałam się ,przypominając sobie jak wczoraj wieczorem odprowadzał mnie do domu.Był tak zajęty dyskusją ze mną ,że nie zauważył fontanny i do niej wpadł.Był cały przemoczony ,a pogoda nie najlepsza.Ale jak Pan Kwiatkowski się uprze to nie ma zlituj się!Odprowadził mnie pod same drzwi.-Dziś mnie gdzieś zabiera.Powiedział ,żebym założyła coś ładnego.Nie lubię niespodzianek.-Przyznałam
-Ochh Olcia.Pozwól chłopakowi się wykazać!-Zniesmaczyła się mama widząc moją minę-A jak zdrowie?Co?
-Całe szczęście wszystko okej.Co kilka dni jeździ na kontrole ,dostaje leki ,odpoczywa.Chyba wraca do zdrowia.-Uśmiechnęłam się ,sama nie wiem dlaczego.Moje życie znowu nabiera koloru i mam u swego boku najwspanialszego chłopaka jaki może chodzić po ziemi?
-Zgadnij z kim ta twoja szalona mamuśka się zaczęła bardzo dobrze dogadywać!?Dodam ,że wakacje spędzamy razem!A Ty i Dawid mam nadzieję ,że z nami!-W jej oczach były iskierki radości.Pierwszy raz takie widziałam ,gdy ...no właśnie chyba to jest pierwszy raz.
-Mamo.....Nie baw się ze mną w jakieś zagadki!-Pokręciłam rozbawiona głową-Powiedz.Z kim?
-Z rodzicami Twojego Dawida!-Prawie pisnęła-
-Naprawdę!?-Podskoczyłam w miejscu i mało nie zachłysnęłam się własną śliną-Ty i rodzice Dawida się znacie!?
-Ojj ,żeby tylko..-Prychnęła-Z Agnieszką to ja do szkoły chodziłam.Byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami ,potem kontakt się urwał ,ale odnowiłyśmy nasze więzi!
-AaaaaAaa..!!!- Pisnęłam i przytuliłam mamę z całych sił.Mało jej nie udusiłam ,gdy nagle coś sobie uświadomiłam...--Chwila..To rodzice Dawida wiedzą ,ze jesteśmy razem?
-Kochanie.... My już nawet ślub Wam zaplanowałyśmy!-Zaśmiała się dumnie-Nie mogłyśmy dojść do porozumienia ,ale wreszcie się udało!Agnieszka wybiera sukienkę ,a ja buty i dodatki!-Pisnęła podekscytowana
-Mamo...Ja mam 18 lat!-Upomniałam ją
-Ojjj to tak na przyszłość!-Pocałowała mnie w czubek głowy-A teraz sio mi stąd!Zaraz przyjdzie tata z Laurą i będą mi narzekać ,że kolacji nie ma!
-To która godzina!?-Nagle się ożywiłam
-Po siedemnastej...-Powiedziała spokojnie
-Łosz Ty w koszyk!-Wrzasnęłam-Dawid będzie za niecałą godzinę!~
Wybiegłam z kuchni jak poparzona słysząc jak mama krzyczy za mną coś w stylu ,,Tylko niech Cię tam nie rozdziewiczy!''.Boże mamo...kocham Cię ,ale jak powiesz to przy nim to Cię zabiję.
Wbiegłam do pokoju i dosłownie rzuciłam się na szafę.Kurczę ,co na siebie włożyć!?'Coś ładnego' -tylko co?!Przegrzebałam całą szafę ,aż znalazłam chyba coś odpowiedniego.Pogoda nie jest dziś najlepsza ,więc dobrałam do tego jeszcze czarną cieplutką marynarkę.Ubrana zabrałam się za fryzurę.Postawiłam na rozpuszczone włosy -tak jak chyba zawsze.Wiem ,że coś się szykuje ,więc dziś chyba zrobię sobie trochę mocniejszy makijaż niż zwykle.Tak ,to dobra okazja.Po skończonej pracy nad makijażem ,podziwiałam w lustrze moje odbicie.Wyglądam jak nie ja.Sukienka,obcasy,makijaż?To nie ja.To moja inna ,idealna strona ,którą chowam pod maską ..można powiedzieć ,szarej myszki.
Wzięłam moją czarną mała torebkę i włożyłam do niej najpotrzebniejsze rzeczy -przede wszystkim telefon.Miałam już wyjść z pokoju ,ale w oczy rzuciła mi się złota bransoletka z napisem 'Forever'.To ta ,którą dostałam od Dawida na lotnisku. Kompletnie o niej zapomniałam!Wsunęłam ją szybko na rękę i zeszłam na dół.Teraz jestem gotowa czekać na mojego aniołka!
-Mamo!Oceń mój wygląd w skali od jeden do dziesięciu!-Zawołałam obracając się wokół własnej osi-I jak?
-Wyglądasz ślicznie!-Uniosła ręce w górę ,co za matka wariatka-Jak księżniczka!
-Dziękuję.-Uśmiechnęłam się.Miłe słowa od rodzicielki to ,to czego potrzebowałam chyba teraz najbardziej.
Po domu rozległ się dzwonek ,a jeżeli intuicja...jak i zegarek się nie mylił to za drzwiami stoi Dawid.
-Ja otworzę!-Zawołałam biegnąc do drzwi ,a rodzicielka nie odpuściła i ruszyła za mną.Obie dopadłyśmy klamkę w tym samym czasie i starałyśmy się otworzyć drzwi ,ale coś nam to nie wychodziło.Dopiero po chwili zrozumiałyśmy o co chodzi.Zamek.Drzwi są zakluczone.Szybko przekręciłam klucz i drzwi się otworzyły ,a nam ukazał się........ tata z siatkami i Laura z nową zdobyczą do kolekcji rzeczy z Kwiatkowskim.
Mnie ,zarówno jak i mamie mina zrzedła.Nasi ''wyczekiwani goście'' weszli do środka ,a mama zamknęła z powrotem drzwi.
-A Ty Olka ,gdzie się tak wystroiłaś?-Zauważył mój niecodzienny look tata
-Zaraz ma po mnie przy.....-Urwałam słysząc dzwonek rozlegający się po domu-To on!
Tym razem zanim poszłam w stronę drzwi posłałam mamie ostre spojrzenie mówiące 'Nawet nie próbuj!'.Odwróciłam się mało nie łamiąc sobie nogi na przez obcasy.Szybko poprawiłam włosy i otworzyłam drzwi.Tym razem stał przede mną mój osobisty aniołek -Dawid.Wyglądał niesamowicie!Kwiatkowski i garnitur!?Kochani ,czy ja o czymś nie wiem?
-Wyglądasz niesamowicie.-Podał mi kwiaty i złożył pocałunek na moim policzku
-Dziękuję.-Przyjęłam bukiet czerwonych róż-Ty też wyglądasz bosko!
-Nie chciałabym Wam przeszkadzać ,ale... też tu jestem.-Wtrąciła mama ,która stała za mną i opierała się o ścianę-Bawcie się dobrze!...Ale nie za dobrze ,jeżeli wiecie co mam na myśli.-Spojrzała na nas znacząco-I daj te kwiaty ,wstawię do wody!Paaaa ,pamiętajcie ,że nie chcę jeszcze zostać babcią!-Znikła nam z pola widzenia razem z kwiatami.Spojrzałam na rozbawioną twarz Dawida i sama się zaśmiałam.Wiedziałam ,po prostu wiedziałam ,że powie coś głupiego przy Kwiatku!
-Idziemy?-Zapytał.W odpowiedzi ujęłam jego dłoń i pociągnęłam na zewnątrz.Zamknęliśmy za sobą drzwi i wpakowaliśmy się do samochodu.Dawid Kaleka Kwiatkowski ma prawo jazdy ,ja chyba nigdy do tego nie przywyknę.
-Jaka to dziś okazja ,co?-Spojrzałam na niego ciekawa
-Wpadając do tej fontanny zdałem sobie sprawę ,że nigdy nie byliśmy na randce.-Zaśmiał się puszczając do mnie oczko
-Rzeczywiście.-Przyznałam mu rację-A więc mój drogi elegancie zdradzisz mi plany na dzisiejszy wieczór?-Zamrugałam ładnie rzęsami
-O Tyy małpiszonie!Oczywiście ,że.....N.I.E!-Przeliterował ostatnie słowo i cmoknął mnie w policzek odpalając samochód.
-Tylko nas nie zabij!-To miała być groźba ,ale cóż ,wyszło bardziej jak bym prosiła

***

Jechaliśmy jakieś półgodziny.Zatrzymaliśmy się dopiero w jakiejś bogatej dzielnicy.Nie powiem ,od samego patrzenia na wszystko co nas teraz otacza można by zbankrutować.Pytałam bruneta po co tu przyjechaliśmy ,ale zamiast odpowiedzi uzyskałam tylko jego chytry uśmieszek.Poprosił ,abym zachowała cierpliwość.Zawiązał mi jakąś czarną chustę na oczy i gdzieś prowadził.Wiedziałam ,że weszliśmy na czyjąś posesje.Najpierw otworzył furtkę ,a następnie szliśmy dalej.
-Dawid...
-Ojj cicho Olka!-Mogłam sobie tylko wyobrazić jak głupio się uśmiecha-Zaraz wszystkiego się dowiesz!Już nie mogę się doczekać Twojej reakcji złotko!
Przez niego zaczynam się bać!Jego niespodzianka to może być wszystko!Dosłownie!Ciekawe co to za niespodzianka na pierwszej randce?Hmm?
-Już?-Marudziłam ,nawet nie wiedziałam ,że potrafię być taką zrzędą 
-Tak..-Na jego słowa odetchnęłam z ulgą-Daj pomogę Ci to zdjąć.
Gdy moje oczy zostały odsłonięte ukazało mi się przepiękne wnętrze domu.Nie byle jakiego.Jest cudowne i widać ,że drogie!Chwila...a co z właścicielami?Przecież na pewno gdzieś tu są!
-Masz minę jakby Ci się tu nie podobało..-Zagadał zmartwiony Dawid
-Co Ty?!-Spojrzałam na niego jak na idiotę-Tu jest pięknie!Tylko...zastanawiam się co my tu robimy?A jak wrócą właściciele?!Wiedzą ,ze tu jesteśmy!?Kto to?-Zaczęłam panikować
-Ola....-Mówił Dawid ,ale ja wciąż paplałam co mi ślina na język przyniesie-Ola ten dom jest nasz.
  Moja mimika twarzy nie mogła się ustatkować.Czułam się wściekła i szczęśliwa jednocześnie.Nic mi nie powiedział o kupnie tego domu.
-Nasz?-Chciałam się upewnić ,że dobrze usłyszałam
-Nasz.-Powtórzył i zmierzył w moją stronę.Złapał obydwie moje dłonie ,stojąc na przeciw mnie spojrzał mi w oczy i kontynuował-Mój i Twój.Jeszcze dziś możesz tu się wprowadzić.Moje rzeczy i rzeczy naszej kochanej współlokatorki są już tu.Czekamy tylko na Ciebie...-Uśmiechnął się uroczo
-Kto tu jeszcze mieszka?-Nie mogłam przestać pokazywać rządka moich ząbków ,buzia sama mi się cieszyła-No powiedz!-Nalegałam
-Wiesz ,że ja będę tu może raz ,czy dwa razy na miesiąc ,prawda?Dlatego pomyślałem o tym ,abyś nie czuła się tu samotna.Już wszystko jest obgadane.Sara tu będzie ,a z Twoimi rodzicami rozmawiałem kilka godzin aż w końcu się zgodzili!-Zawołał zadowolony-Oczywiście cały Aloha Team też będzie do Was wpadać w każdej wolnej chwili!-Dodał szybko ,patrzył na mnie z wielkim bananem na twarzy.Nie byłam pewna tego pomysłu ,ale wiedziałam jedno.To dzięki niemu mam możliwość zostania tutaj!Nie wiem jak mu mam za to dziękować.
-Olcia....księżniczko ,nie płacz.-Szybko schowałam się w jego ramionach.Wiedziałam ,że tu jest moje miejsce ,przy nim.Czułam się bezpiecznie.Wiedziałam ,że nie ważne co się stanie my będziemy tworzyć piękną parę.Już tyle przeszliśmy.Przezwyciężyliśmy wszystko ,wiem ,że nic nas nie zniszczy.-Nie płacz ,proszę.Nawet jeżeli to łzy szczęścia to zobacz....Będziemy razem otoczeni bandą debili ,którzy potrafią nie źle dokuczyć.-Zaśmiałam się na jego słowa-A teraz przejdźmy do tego po co tu przyjechaliśmy!Chodź!Przygotowałem dla nas kolację!-Pociągnął mnie za sobą w nieznanym mi kierunku-Z góry uprzedzam ,że jak będziesz miała jakieś zatrucie pokarmowe lub cokolwiek to w razie co to nie ja robiłem ,okej?-Starał się utrzymać poważną minę ,ale jest bardzo słabym aktorem
-Okej ,ale jak będzie to takie złe jak sądzisz to zamawiamy pizze.-Zaśmiałam się-Jasne?
-Jak słońce!

Od Autora:
Rozdział jest chyba dobry ,co? :) Ja osobiście jestem zadowolona.Nie dzieje się w nim za dużo ,ale chyba wyszedł spoko.No cóż... to moje zdanie ';)
Non stop zastanawiam się co z drugim blogiem ('No Control').Postanowiłam ,że powiem Wam ,gdy już będziemy się żegnać z tym opowiadaniem :') Wtedy powiem Wam czy moja przygoda z pisaniem kończy się ,czy zaczyna na nowo :')
Ps. Przepraszam za błędy ,ale nienawidzę ich sprawdzać ...dlatego też tego nie robię xD
czytasz=komentujesz=motywujesz=szybsze dodanie rozdziału 

niedziela, 15 marca 2015

cz.2 Rozdział 16

Nie rozumiem co w niego wstąpiło.Zachowuje się jak nie on.Przecież wszystko było dobrze.Co się nagle stało?Jest taki oziębły w stosunku do mnie.Starałam się z nim porozmawiać nie jeden ,nie dwa razy.To były setki razy z których wynikały same kłótnie.Chciałabym chociaż poznać powód jego zachowania.Nawet tego nie chce mi powiedzieć.Od razu mnie spławiał.Dopiero co się zaszliśmy ,a już czuję ,że go tracę.Tak nie powinno być.Kocham go.Wiem ,że też nie jestem mu obojętna.Może ma gorsze dni?Dlaczego zawsze na drodze do szczęścia staje jakieś głupie 'ale'?
Dawid zostaje w Polsce do puki jego stan się nie poprawi.Wszystkie koncerty na luty zostały odwołane.Media zaczęły szaleć.Już nic nie mogę zrobić normalnie.Nie tylko ja.Cały Aloha Team ma dokładnie tak samo.Na każdym kroku spotykam fotoreporterów i dziennikarzy.Próbują od nas wyciągnąć co się dzieje z Dawidem.Ustaliliśmy wszyscy ,że będziemy milczeć.Kwiatonators nie mogą wiedzieć dlaczego Dawid trafił do szpitala.Nic.Nawet ,w którym szpitalu się znajduje.Musimy zachować to w tajemnicy.
Szkoły opuszczać nie mogłam.Uporałam się już ze wszystkimi zaległościami.Wczoraj sobie odpuściłam i nie poszłam do Dawida do szpitala.Dziś muszę.Wiem ,że nie będzie miał gości.Wszyscy muszą coś załatwić.Taaa.....akurat.Wiem ,że zrobili to specjalnie.Sądzą ,że Dawid powie tylko mi co jest grane.Niespodzianka.Mnie odtrąca.
Zaszłam tylko do domu i zostawiłam torbę.Poprosiłam tatę o podwiezienie mnie do szpitala.Chciałam tam być jak najszybciej ,a z drugiej strony bałam się tej rozmowy.Tego co usłyszę.Nie wiem co zrobiłam źle.A może po prostu mu się znudziłam?
Ubłagałam rodziców i przeprowadzka jest przełożona na koniec lutego.Wiem ,że wtedy też Dawid wróci do realizowania koncertów.Musi odzyskać siły.
Stałam przed drzwiami.Po woli ułożyłam dłoń na klamce.Patrzyłam chwile na nią i szybkim nieprzemyślanym ruchem otworzyłam drzwi.Moje oczy od razu spotkały się ze wzrokiem Dawida.Patrzył na mnie z takim dystansem.Jakbym wyrządziła mu coś strasznego.
-Musimy sobie to wszystko wyjaśnić.-Zaczęłam niepewnie.Serce strasznie mocno mi biło.Stoi przede mną chłopak ,który zawrócił mi w głowie ,a teraz jest dla mnie jak ktoś obcy-Czemu mnie tak traktujesz?
-Jak?-Spytał krótko ,unikając mojego wzroku
-Teraz też to robisz.-Zwróciłam na to uwagę-Nie jesteś sobą Dawid.Nie lubię Cię takiego.
-A lubisz mnie w ogóle?-Uznałabym ,że to żart ,ale on nigdy nie był tak poważny jak w tym momencie.Czułam jakby ktoś go podmienił.
-Wiesz co?-Usiadłam na krześle obok łóżka i spuściłam głowę w dół-Może masz rację?Skoro aż tak bardzo mnie nienawidzisz ...to może najlepszym rozwiązaniem będzie zerwanie...-Pojedyncza łezka spłynęła po moim policzku-Przepraszam ,że w ogóle tu przyszłam.-Wstałam z krzesła i chciałam wyjść ,ale poczułam zimną dłoń zaciskającą się wokół mojego nadgarstka-Co?
-Przepraszam ,to nie tak.Nie chciałem ,żebyś tak to odeb....
-Nie tłumacz się.-Przerwałam mu-Teraz powinieneś odpoczywać.Napisz mi jak Cię już wypiszą.Wtedy porozmawiamy.
Wyszarpnęłam rękę z jego uścisku i wyszłam szybko na korytarz.Nie powstrzymywałam już łez.Nie udawałam już ,że to jak on mnie traktuje mnie nie boli.Boli ,cholernie boli.Kocham go i chciałabym ,aby on to dostrzegł.Może ja dla niego byłam tylko żartem?To jedyne logiczne wytłumaczenie.Inaczej nie zmieniłby tak nagle nastawienia do mnie.Coś się stało.....albo po prostu chciał się odegrać.Ja z nim zerwałam ,gdy wyjeżdżał do Londynu.Teraz on się odpłacił.Rozkochał mnie w sobie na nowo ,a teraz patrzy jak cierpię.Nic nie jest wykluczone.

***

Dziś idę z Team'em do kina -obiecałam im to.Nie chcę się zamykać w pokoju i płakać.Dawid takim zachowaniem sprawia mi wielki ból.Staram się to maskować ,czasem mi to wychodzi ,a czasem nie.Takie jest życie.Raz z górki raz pod górkę.Chciałaby ,aby było tak jak na początku naszej znajomości.Zero problemów ,życie wtedy było kolorowe.
-Heej!-Krzyknęłam niespodziewanie stojąc za grupką przyjaciół.Odwrócili się w moją stronę z dziwnym spojrzeniem i dziwnie się zachowywali-Emm....to na jaki film idziemy?
-Zastanawialiśmy się nad ,,50 twarzy Greya'' ,co Ty na to?-Zapytała Julka z bananem na twarzy
Posłałam jej spojrzenie typu WTF!? ,a ona tylko wzruszyła ramionami.
-Ja na to nie idę.Dziewczyna jest jakaś dziwna.Facet jej jeszcze nawet nie dotknął ,a ona już cała mokra.-Powiedziałam w skrócie co sądzę na temat filmu
-Oglądałaś?-Zaśmiał się Deny
-Zwiastun.-Rzekłam-To co?Może być coś innego?Proooszę...
-No zgoda.-Uległ Konrad-Tylko żadne romansidła!
Wybraliśmy film ......a raczej horror 'Mama'.Końcówka była najlepsza.Aż się popłakałam.Wow ,płakać przy horrorze.Pierwszy raz mi się coś takiego zdarzyło.Kupiliśmy sobie cztery duże popcorny.Jeden Wrzosek i Kuba rozsypali ,drugi cały zjadł sam Deny ,trzeci opróżnił dziewczyny ,a o czwartym przypomnieliśmy sobie pod koniec seansu.Jaki ciekawy dzień dziś miałam.

***

Siedziałam jak na szpilkach podczas ,gdy wszyscy oglądali jak leci ..Trudne Sprawy ,Szpital ,Ukryta Prawda ,Dlaczego Ja?.No i jak tu nie kochać polskiej telewizji?
Czas mi się strasznie dłużył.Chciałam go zobaczyć ,a z drugiej strony bałam się ,że znowu będzie taki zimny dla mnie.Chciałbym wiedzieć dlaczego się tak zachowuje.
-Jesteśmy!-Z korytarza dobiegł głos Igora.Wiedziałam ,ze zaraz spojrzę mu w oczy i się rozpłaczę.Kocham go ,a on mnie odtrąca.
-Cześć.-Przywitał się ze wszystkimi odstawiając swoją torbę z rzeczami w kąt.Wszyscy zaczęli się z nim witać ,przytulać ,rozmawiać ,a ja siedziałam na kanapie i patrzyłam w jeden punkt przed sobą.
-Ola?-On mówił do mnie?Niemożliwe.-Możemy porozmawiać?
Spojrzałam na niego.Czułam ,że oczy mi się szklą ,a mój głos nie będzie w dobrym stanie ,gdy zacznę mówić.W odpowiedzi pokiwałam głową i wstałam z kanapy.Powędrowałam za chłopakiem do jego pokoju.Czułam jak wszyscy na nas patrzą ,stresowało mnie to.Dopiero jak zamknęliśmy się w pokoju poczułam się choć trochę swobodniej.-Chce Ci wszystko wyjaśnić.
-Dlaczego mnie tak traktujesz?-Wypaliłam ,powstrzymując płacz-Myślisz ,że to jest dla mnie łatwe?Odtrącasz mnie Dawid ,a ja nie wiem dlaczego.
Usiedliśmy na łóżku na przeciwko siebie po turecku i wpatrywaliśmy się w różne miejsca w tym pokoju.Chciałabym mieć to już za sobą.
-Odpowiesz?-Wyszeptałam ,jakbym bała się ,że zaraz usłyszę coś okropnego.A może tak właśnie jest?Może zaraz powie coś czego nie chcę słyszeć?
-Chciałem ,żebyś mnie znienawidziła.-Powiedział cicho ,ale udało mi się usłyszeć wszystko.Spojrzałam na niego z wielkimi oczami ,a on mówił dalej-Bałem się ,ze z tego nie wyjdę ,nadal w tym siedzę.Bałem się ,że jeżeli stąd odejdę ...wiesz tak na dobre to Cię skrzywdzę.-Spuścił głowę-A tymczasem stało się to ,choć chciałem tego uniknąć.Zraniłem Cie.
-Dawid... Nie umrzesz.Wiesz o tym ,to dlaczego dalej o tym myślisz?
-Rozmawiałem z lekarzem ,powiedział ,że już wracam do formy.
Unikał rozmowy na ten temat.Czułam to.Nie chciałam już go tym męczyć ,dopiero wrócił ze szpitala.Ale mam nadzieję ,że wszystko wróci do normy.
-Przepraszam Ola.-Spojrzał mi w oczy-Przepraszam ,nie chciałem.Kocham Cię i boję się ,że kiedyś coś się zepsuje i Cie stracę.
-Ja Ciebie też kocham.-Aby moje słowa były bardziej pewne pocałowałam go.Nie protestował.Pogłębił pocałunek ,a ja znowu czułam motylki w brzuchu,
-Przepraszam.-Wyszeptał między pocałunkami

Od Autora:
Jeest nuuuudny :/ Nie mam już w ogóle pomysłu na tego bloga.
Do końca zostało jeszcze aby 3-4 rozdziały.
czytasz=komentujesz=motywujesz=szybsze dodanie rozdziału

piątek, 13 marca 2015

cz.2 Rozdział 15

Jeżeli czytasz tego bloga i będziesz ze mną do końca ,przeczytaj notkę pod rozdziałem ,jeżeli nie -nie fatyguj się ,nie chcę Cię do niczego zmuszać.

Ola POV:

Zeszłam na dół i pierwsze co mnie zastało to cały Aloha Team w salonie.Strasznie głośno się śmiali ,aż głowa mnie od tego zaczynała boleć.Czarek patrzył na mnie jak na wyrocznię.To straszne uczucie.Nie ma odwrotu.Teraz muszę mu powiedzieć ,wszystko.Muszę mu wyjaśnić jak jest.Nie pozostawię go w kropce ,nigdy bym tego nie zrobiła.
-Cza-Czarek...-Zająkałam się ,cholera-Możemy porozmawiać?
W odpowiedzi pokiwał mi głową.Cały Team odprowadził nas wzrokiem aż na schody.Weszłam z Czarkiem do mojego pokoju.Na korytarzu minęliśmy uśmiechniętego Dawida.Wymienił się z Czarkiem nie przyjemnym wzrokiem i zszedł na dół.
-Więc....-Zaczął nie pewnie siadając na moim łóżku-Już wiesz?
-Czasem jest tak ,że miłość dwóch osób przechodzi próbę.-Rzekłam-Wtedy jedynym najlepszym wyjściem z tej sytuacji jest przerwa ,rozstanie ,zapomnienie.Jednak po jakimś czasie obie strony zdają sobie sprawę ,że za sobą tęsknią.Ale pojawia się pewien problem.Kolejna osoba.-Spuściłam wzrok i mówiłam dalej-Jedna ze stron stara się pokochać tą osobę jak swoją prawdziwą miłość ,ale nie umie ,nie daje rady.I wtedy pojawia się pytanie 'Co dalej?'.Cokolwiek ta osoba nie zrobi ,zrani kogoś.
Zamilkłam.Co ja bredzę?Przeciągając rozmowę nie zmniejszę jego cierpienia.Jedynie je powiększe ,jak dziurę ozonową.
-Ola ,powiedz w prost.-Odezwał się zestresowany-Ja czy on?
-Przepraszam.-Wyszeptałam nawet na niego nie patrząc-Nie chciałam ,żeby tak wyszło.
Zapadła cisza... Co on teraz zrobi?Nakrzyczy na mnie?Powie jaka okropna jestem?Nie chcę tego.Boję się.Boję się życia ,taka jest prawda.
-Rozumiem.
Dla przypomnienia - to ten prezent. 
Wstał i wyszedł.Patrzyłam w drzwi za którymi zniknął.On mnie nienawidzi.Jestem potworem.Wiedziałam ,że kogoś zranię.Los zadecydował sam.Ja szłam za głosem serca.Nie mogę go zatrzymywać.Co mu powiem?Głupie przepraszam?Tylko go skrzywdzę.Co ja gadam ...już to zrobiłam.
W oczy rzuciła mi się torebka na prezenty.Całkowicie o niej zapomniałam!To porwanie ,potem non stop jakieś nowe problemy.... Zapomniałam o prezencie dla Dawida na urodziny.Nie dałam mu go.Jeszcze nic straconego!Złapałam prezent w ręce i wyszłam z mojego pokoju.Daleko nie zaszłam.Jak to ja albo na coś wpadłam albo się wywróciłam.
-Ostrożnie.-Zaśmiał się Dawid-Gdzie tak pędzisz?
-Do Ciebie.-Ukazałam szereg moich ząbków-Najleeepszego!
Pomachałam mu przed twarzą torebką w paski.Kwiatek patrzył to na mnie to na torebkę.Kurdę ,głupku!Powiedz coś!Nic.Jego mimika twarzy non stop się zmieniała.Trudno określić czy jest ucieszony ...czy może raczej nie.
-Moje urodziny były już dawno.-Powiedział z głupim uśmiechem
-No wiem przecież ,ale kompletnie wyleciało mi to z głowy.-Wytłumaczyłam-Otwórz.-Wcisnęłam mu prezent w dłonie i czekałam aż zacznie wyciągać zawartość.-No nie patrz tak na mnie tylko otwórz.Jestem ciekawa czy ci się spodoba!-Ponagliłam go
-O mamusiu!Rihanna!-Wykrzyczał z bananem na twarzy-Dziękuję!Jesteś najlepsza!-Ścisną mnie strasznie mocno ,aż po woli traciłam powietrze.

Dawid POV:

Niestety nie mogłem długo siedzieć u Oli.Jutro podpisywanie ,a potem wracam do Londynu.Cały czas zastanawiam się czy nie wrócić tutaj na stałe.Jak nie to przynajmniej być tutaj częściej.Chce widywać Ole codziennie.Wiem ,że to niemożliwe ,ale pomarzyć zawsze można ,prawda?
Na miejsce dotarliśmy punktualnie co było aż zaskakujące.Wszyscy o tej mojej strefie czasowej ,a tu proszę...Pan Kwiatkowski o czasie.Od razu zasiadłem do stolika.Fanki po kolei były wpuszczane.To nadal jest dla mnie dziwne.Dziwnie czuję się z tym ,że płaczą ,a nawet mdleją ,gdy mnie widzą.Niestety dziś też zdarzyła się już taka sytuacja.Dziewczyna zasłabła.Coś okropnego.Chciałbym móc na to jako zaradzić.Niestety w tej sprawie jestem bezsilny.
Mijały kolejne godziny ,a końca kolejki nie było widać.Moją uwagę przykuła dziewczyna ,która z płaczem przedzierała się przez tłumy moich wspieraków.To była Ola.Płacze?Dlaczego?Fanki rozpoznały Ole i zaczęły tak ją przytulać ,piszczeć ,prosić o zdjęcie ...wszystko na raz.Brunetka była strasznie rozkojarzona.Robiła wszystko ,aby ich nie urazić ,a jednocześnie też przedostać się do mnie.Zaczynam się bać.
Bez namysłu sięgnąłem po mikrofon i zacząłem mówić:
-Kochani ,przepuśćcie Ole!-Zawołałem z przyjaznym uśmiechem.Fani nie chętnie odsuwali się od mojej małej Olci-No już!Obiecuję ,że potem sobie będziecie mogły porobić z Olą zdjęcia!
Gdy tylko dziewczyna stała przy barierkach ,pokazałem ochroniarzom ,aby pomogli jej tędy przejść.Bez sensu by było ,gdyby miała znowu przedzierać się przez tłum do tego wejścia.Podbiegłem szybko do dziewczyny i ciągnąłem ją za sobą.W między czasie krzyknąłem do mikrofonu ,że za minutkę jestem ,a następnie odłożyłem go na siedzenie.
-Ola ,co się stało?Dlaczego płaczesz?-Zapytałem ostrożnie ,bałem się ,ze jakiekolwiek słowo wywoła u niej jeszcze większy płacz-Powiesz mi?
-Mój tata dostał pracę w Norwegii.Dawid.... przeprowadzam się.-Mówiła z wielkim żalem-Nie chcę tego.Chce zostać tutaj!
-Ola ,nie płacz ,proszę.-Przytuliłem brunetkę-Nie martw się tym.Idź do domu ,jak tylko skończy się podpisywanie ,przyjadę do Ciebie i coś razem wymyślimy ,dobrze?-Gładziłem ją po głowie
-Zgoda.-Pocałowała mnie w policzek i z powrotem wtuliła.Zamknąłem ja w mocnym uścisku.Chciałbym trwać tak wiecznie.Szkoda ,że to niemożliwe.
-Chodź ,fani na Ciebie czekają.-Pociągnęła mnie za sobą
-Kocham Cie Ola.-Ująłem jej dłoń
-Ja Ciebie też.-Uśmiechnęła się słodko
Ja wróciłem do swojej pracy ,a Ola do domu.Tym razem nie przedzierała się przez tłumy.Poprosiłem ochroniarza ,aby zaprowadził dziewczynę do tylnego wyjścia.Chciałem skończyć podpisywanie jak najszybciej.Ola potrzebuje tera mojego wsparcia.Dziękuję jej z całego serducha ,że rozumie iż nie mogę być na każdym kroku przy niej.Taka cena sławy.

***

Wysiadłem jak najszybciej z samochodu i podbiegłem do drzwi.Zadzwoniłem dzwonkiem ,ale nikt nie odpowiadał.Powtórzyłem czynność kolejne razy ,a z tamtej strony cisza.Odwróciłem się i miałem odejść.Całe szczęście ktoś mnie zatrzymał.
-Dzień dobry.-Przywitałem się uprzejmie z rodzicielką mojej dziewczyny-Jest Ola?
-Jak to?-Kobieta zdziwiła się ,chwilę milczała jakby się nad czymś zastanawiała-Mówiła ,że idzie do Ciebie.
-I tak właśnie było.-Potwierdziłem jej słowa ,a na twarzy Pani Walker pojawiło się zmieszanie-Przyszła do mnie ,gdy podpisywałem płyty w  Złotych.Nie miałem czasu na rozmowy i ustaliliśmy ,że po podpisywaniu przyjadę tutaj.-Wytłumaczyłem wszystko ,pomijając fakt że brunetka była strasznie zapłakana
-Chciałabym Ci jakoś pomóc ,ale nie mam pojęcia ,gdzie Ola może teraz być.-Przepraszała kobieta-Może zaraz przyjdzie ,wejdziesz?
-No dobrze ,ale zajmę Pani tylko pięć minut.-Skorzystałem z okazji.Muszę porozmawiać o tym.To mnie cały czas tropi.Nie zyskam spokoju do puki nie będę wiedział ,że nie da się temu jakoś zaradzić.
-Napijesz się czegoś?-Spytała z grzecznością-Kawa ,herbata?
-Nie ,dziękuję.-Odmówiłem-Chciałem z Panią porozmawiać.
-Porozmawiać?O czym?-Pani Walker zauważając moją poważną minę ,również przestała się uśmiechać.-Coś się stało?
-Słyszałem o przeprowadzce.-Przyznałem od razu-Nie da się coś z tym zrobić?Ola na prawdę cierpi.
-Nie może tu zostać sama.Co prawda ,ma 18 lat ,ale w środku jest jeszcze małą dziewczynką.Nie poradzi sobie z tym wszystkim.-Starała się postawić na swoim-Przykro mi.
-A co ze szkołą?Zostały jeszcze w sumie cztery miesiące.-Przypomniałem ,nie dam temu wszystkiemu tak łatwo uciec mi z rąk.Nie chce ,żeby tam była sama.Tutaj ma nas ,a tam?Nikogo.
-Dokończy ją w Norwegii.-Odpowiedziała szybko mama dziewczyny
-A co jeżeli Ola nie została by sama?-Drążyłem ,szukałem sposobu ,jakiegokolwiek
-Nie wiem.Liczy się zdanie zarówno moje jak i męża.
-Czyli jest szansa ,że by została tu?-Spytałem z nadzieją-Nie może Pani powiedzieć ,że by została sama.Jest cały Aloha Team ,jestem ja.Nie zostawiłbym jej.-Zapierałem się-Niech Pani jej tego ie robi.I tak wiele w życiu nacierpiała.
-Zastanowię się.-Uległa-Ale chce mieć pewność chłopcze ,że będzie tu bezpieczna.

***

Wjechałem windą na górę.Podszedłem do drzwi odklczyłem je i wszedłem do środka.Mój grymas nie znikł.Rozmowa z mamą Oli dała mi wiele.Wiem ,że jest szansa ,aby tu została.Mimo to nie wiem ,gdzie teraz się podziewa.To mnie doprowadza do szału.Martwię się.Co jeżeli coś jej się stało?Nie wybaczyłbym sobie tego.
Nikt nie zauważył ,że już jestem.Głośne śmiechy moich przyjaciół zagłuszały wszystko w tym mieszkaniu.Mógłby tu sobie spokojnie wejść włamywacz ,wynieść wszystko z lodówki ,a nawet razem z lodówką ,a oni by nawet tego nie zauważyli.Czy ja też taki jestem?Moje kochane doniczki tak właśnie uważają.Ale... to w sumie dobrze ,co?Nie widząc tego włamywacza nie stracę zębów...
Boże ,Kwiatkowski...o czym ty dziecko myślisz?Nie masz pojęcia co dzieje się z Olką ,a zastanawiasz się co byś zrobił ,gdyby ktoś Ci lodówkę z domu wynosił!!??
Wszedłem do salonu ,a moje nogi momentalnie zmiękły.Patrzyłem jak zaczarowany na drobną sylwetkę mojej małej Olci.Siedziała ,śmiała się ,piękny uśmiech to ,to co kocham w niej od zawsze.Nie lubię ,gdy płacze.Wyobraźcie sobie małą księżniczkę.Wyobraźcie sobie ,że siedzi skulona w jakimś zakamarku i płacze.Że życie jej nie cieszy ,że jest jej obojętne co przyniesie jutro ,że ta minuta może być tą ostatnią.Straszne ,prawda?To jest moja Ola ,moja księżniczka.Nie muszą ją lubić czy kochać wszyscy.Nie wszyscy dostrzegają co kryje się w tym drobnym ciele.Ma wielkie i kochające serducho.Z każdym dniem wiem ,że to nie przypadek ,że nasze drogi się zetknęły.Miewam też myśli ,których się boję.Boję się ,że kiedyś coś pójdzie nie tak.Wszystko się zawali ,a ja ją stracę.Nie będzie jej przy mnie.Nie usłyszę od niej 'kocham Cię'.Nie poczuję jej dotyku.Rozumiecie co to znaczy stracić sens swojego życia?Raz tego doznałem.Ale po  jakimś czasie wszystko zaczęło kwitnąć na nowo.Od tamtej pory wiem ,że przetrwamy wszystko.Musimy.Nie wyobrażam sobie bajki bez szczęśliwego zakończenia.Wiem ,wiem.Życie to nie bajka.Lecz pomyślcie.Bajki o księżniczkach zawsze kończą się szczęśliwie,Tak będzie i teraz.Nasza bajka będzie piękna.
-Dawid..-Potrząsnąłem głową wyrywając się z myśli.Popatrzyłem na wszystkich.Mięli zmartwione miny.Patrzyli na mnie z troską.Dlaczego?To przecież Ole możemy stracić ,nie mnie.-Wszystko w porządku?
Co ze mną jest nie tak.Jestem tutaj ciałem ,a duszą..myślami całkiem w innym wymiarze.Nie potrafię nic powiedzieć.Czuję się jakby coś mnie sparaliżowało.Strach?
-Dawid..-Powtórzyła Ola.Wstała z podłogi i zaczęła do mnie podchodzić.Patrzyłem na nią jak na wyrocznię.Jakby to od niej zależało moje życie.A może tak właśnie jest?-Dawid ,powiedz coś ,zaczynam się bać.-Dotknęła mnie ,a moje nogi momentalnie zmiękły.Słyszałem jak coś do mnie mówi.To było jak słuchanie obcego języka.Wiesz ,że te słowa są kierowane do Ciebie ,ale są zaszyfrowane.Nie umiesz odgadnąć ich znaczenia.Choć się starasz ,to Cie przerasta.Próbujesz to przezwyciężyć.W końcu przegrywasz tą walkę.

***

Otworzyłem oczy ,a światło kompletnie mnie oślepiło.To nie był mój pokój.Blade ściany ,okropny zapach ,głucha cisza.To zdecydowanie nie jest moje mieszkanie.To szpital.Najgorsze miejsce jakie istnieje na świecie.Ludzie ,którzy tu trafiają nie zawsze mogą liczyć na lepsze dni.Czasem stąd wychodzą.Wracają do rodzin i dalej cieszą się życiem.Niestety nie zawsze tak jest.Zdarza się ,że ludzie odchodzą.Na zawsze.Choć zdaje się ,że najbardziej cierpią na tej ''stracie'' ci ,którzy tu zostają i muszą dalej mierzyć się z jutrem.To pomyślcie.Ty tu zostajesz ,kiedyś się pozbierasz.A osoba ,która zniknie ..nie zrobi już nic.
-Panie Kwiatkowski i jak Pan się czuje?-Nagle do sali wszedł lekarz w białym fartuszku ,na oko około czterdziestki.
-Nie będę kłamał ,czuję się fatalnie,-Ledwie wychrypiałem .....mój głos!Co się z nim  dzieje!?Jestem piosenkarzem ,nie mogę pozwolić na coś takiego!-Co się stało?
-Ma Pan anemię......
-Wiem.-Wtrąciłem szybko ,po czym tego pożałowałem.Moje gardło było chyba w gorszym stanie niż ja sam.
-Rozmawiałem z Pana lekarzem z Londynu.Miał się Pan oszczędzać i jeść.-Spojrzał na mnie i jak to robią lekarze ,zarówno jak rodzice ,popatrzył na mnie rozczarowany-Co prawda ,ostatnio wyniki były lepsze ,ale nie ma nic od razu.Musi mi Pan obiecać ,że po wyjściu stąd będzie dużo odpoczywał.Jest Pan młody i kocha Pana wiele tysięcy osób.Niech Pan ich nie zawiedzie.-Uśmiechnął się do mnie przyjaźnie-Czekają na Pana przyjaciele ,uprzedzając wszystkie pytania ..tak ,mogą wejść ,ale nie za długo.-Oznajmił ,zapisując coś w swoim notatniku
-Dobrze ,dziękuję.-Zebrałem wszystkie sił i odwzajemniłem uśmiech-Proszę Pana.....-Zaczepiłem go jeszcze.Facet odwrócił głowę w moją stronę i uważnie czekał na to co mam do powiedzenia-Jestem Dawid ,żaden ''pan''.-Zaśmiałem się lekko ,co zaraz przemieniło się w kaszel ,cholera
-Dobrze.-I tyle g widziałem.Znikł za drzwiami.Wpatrywałem się w nie ,a mój strach znowu powrócił.Boję się.'Wielka gwiazda' ,Dawid Kwiatkowski boi się o coś co ma.A czy będzie miał na zawsze?Tylko czas to pokaże.
-Siemaa Kwiat!-Zawołał Deny wchodząc jako pierwszy do sali ,a reszta zaraz za nim-I jak tam?
-Ujdzie.-Westchnąłem-Gdzie Ola?-Od razu zauważyłem brak dziewczyny.Patrzyłem się w drzwi i czekałem ,aż zobaczę jej sylwetkę.Zamiast niej ..w drzwiach staną Igor.
-Zaraz powinna by.Ona ma też szkołę ,Dawid.Spokojnie zaraz tu będzie.-Uspokajała mnie Karla-Powiedz lepiej ,jak się czujesz?
-Co jeżeli nigdy nie wyleczę tej pieprzonej choroby?Umrę-Spytałem ,ale nikt nie odpowiedział.Wszyscy zamilkli.Nikt nie chciał przerwać tej ciszy.Nikt nie umiał dobrać słów.Rozumiem.Jestem bliski śmierci ,tu nic nie trzeba mówić.-Umrę?-Powtórzyłem ,zaciskając pościel w dłoni
-Nie mów tak.-Szybko przeniosłem wzrok na brunetkę ,która stała w wejściu-Nie umrzesz.Rozmawiałam przed chwilą z lekarzem.Pamiętaj... masz anemię ,ale nie zaawansowaną.To wiele znaczy.Masz też nas ,będziemy przy Tobie.-Powolnym krokiem zbliżała się do nas-Nikt nie pozwoli Ci stąd odejść.
-A Ty?Co z Tobą?Wyjedziesz?-Czułem ,ze moje oczy się szklą.-Ola ,wiem ,że nie jest zaawansowana.Ale pomyśl... ze mną jest coraz gorzej.Kto słyszał o tym ,żeby 'Dawid odmawiał jedzenia'?-Zapadła cisza-No właśnie.
-Dawid ,wiesz co Ci powiem?-Spojrzała na mnie z żalem i zdenerwowaniem
-No słucham...-Zabrzmiało to aż tak chamsko? 
-Nie umrzesz ,ale zachowujesz się jakbyś właśnie tego chciał!

Od Autora:
Uświadomiłam sobie jedno.Jeżeli Wam jest obojętne czy rozdział się pojawi ,czy nie ,to czy warto?Ale doszłam do wniosku ,że jednak jest też te jakieś 10 osób ,które są tu ze mną i robią wszystko ,żebym się nie poddała.Żebym nie zrezygnowała z pisania dalej.Dziękuję Wam za to.Nie chcę być chamska ,skończę bloga.Nie dla osób ,które nie dają nic w zamian.Tylko dla tych ,którzy przynajmniej starają się zrozumieć ile wysiłku i czasu włożyłam w każdy jeden rozdział.To nie jest tak chop-siup.Nie siada się do komputera na pięć minut.Nie.To zajmuje kilka godzi.Mi akurat około 4-5. Codziennie poświęcam na rozdział około godzinę ,żeby nie było 'Obiecała ,a nie ma'.Wiem błędy są.Ale zrozumcie ,że jak skończę ten rozdział to nawet nie czuję się z tego dumna.Przeciwnie ,czuję obrzydzenie.Zawsze zanim zacznę pisać rozdział zastanawiam się czy nie zakończyć tego bloga.Ale wtedy biorę się w garść i działam dalej.Nie będę nic więcej pisać ,ostatni raz poruszam ten tema ,to już jest bez sensu.Dziękuję tym co byli ,są i wierzę im na słowo ,że będą.
Dziękuję Wam ,wiedzcie ,że tylko Wy mnie już tu trzymacie.
 Inaczej dawno bym zrezygnowała.
Pamiętacie też o drugim blogu?Nie będzie go.Zdecydowałam już.To mój pierwszy i ostatni blog.
Mimo ,że już naprawdę sporo zrobiłam na tamtym blogu -nie będzie go.Po zakończeniu tego bloga zamierzam zrezygnować z blogowania :'(
czytasz=komentujesz=motywujesz=szybsze dodanie rozdziału

niedziela, 8 marca 2015

Motywacja->Rozdział

Kochani!
Ostatnio z waszą aktywnością na blogu znowu cienko.Ja staram się spełniać Wasze wymagania.Oczekuję od Was tego samego.Ja piszę rozdziały ,pracuję nad jednym w sumie tydzień 
-wiem ,nie zawsze są świetne.Ale Wam czytanie zajmuje ok.5-6 minut.Największą motywacją dla mnie są Wasze komentarze/opinie.Nawet coś typu: 'Czekam na kolejny' -to też pokazuje ,
że jesteście tu ze mną.
Komentarze nic nie znaczą -kiedyś też tak myślałam.A wiecie co stało się potem?Zaczęłam pisać tego bloga.Nagle zdałam sobie sprawę ,że ...tak ,owszem dla czytelnika komentarze są bzdurą ,ale nie dla osoby ,która musi tracić ten czas na pisaniu.To wielki znak ,że jest dla kogo to robić.Te Wasze kilka literek pod rozdziałem ,to dla mnie siła ,chęć i motywacja do dalszego działania.
Pamiętacie jak miałam zakończyć bloga?Pamiętacie ,dlaczego wtedy tego nie zrobiłam?Pokazaliście mi ile stracę odsuwając się od blogowania.Nie chciałam Was wtedy zawieść.Chciałam pokazać ,że jestem dla Was ,a Wy pokażecie ,że jesteście dla mnie?Zależy mi na tym.
Jest Was tu już ponad 60.Część się udziela na grupie ,część na asku ,a niektórzy w ogóle.
Ask,facebook,grupa,konkursy -to tylko mały dodatek ,taki bonus.Mi zależy na tym blogu.Chcę ,żebyście jednoczyli się tutaj i pokazali mi dlaczego wtedy nie zrezygnowałam z dalszego działania.
Pokażecie mi?
Nie chcę też ,żebyście pomyśleli ,że 'Ona tylko o komentarzach myśli'.Uwierzcie mi na słowo -nie jest tak.Tylko widzę ile Was tu się zgromadziło i jaką siłę macie razem.Pokażcie mi ją.
Ja piszę dla Was ,staram się spełniać Wasze oczekiwania ,zaskakiwać Was rozdziałem ,tracę wiele na tym czasu -zawsze myślałam ,że warto.Jedyne czego oczekuję od Was to motywacji.
Przepraszam też wszystkich ,którzy dają mi tego mocnego kopa.Dziękuję Wam.Pokazujecie mi ,że chcecie więcej.Chciałabym ,aby wszyscy ,którzy są ze mną na prawdę ,też tak zrobili.
To wszystko zależy od Was.
Chcę mieć pewność ,że warto.
Zastanawiam się ,na którym rozdziale zakończyć bloga.20 ,30 ,40?
To tak na prawdę zależy tylko od Was.
Przepraszam.